Byliśmy w Chorwacji na treningu. Rozbiliśmy biwak na polu, obok było stado krów. Jedna z nich zaczęła się cielić, ale widać było, że sama nie da rady. Chyba we czterech ciągnęliśmy. Na koniec wszyscy się poprzewracali, jak już wyciągnęliśmy tego cielaczka. Zyskaliśmy sobie wtedy dużą sympatię miejscowych - opowiada w rozmowie z portalem moto.pl Małysz.

Reklama