Od wyroku pierwszej instancji z 22 marca odwołały się obie strony. Prokuratorzy uważali, że to za mała kara, a obrońcy chcieli uniewinnienia. Prawnik Otylii powoływał się na sprzeczne zeznania świadków i biegłych.
 Sąd jednak oddalił apelację i utrzymał wyrok, który stał się prawomocny.
 O przyczynach wypadku wypowiadało się kilku biegłych, ale ich opinie nie były jednoznaczne. Ostatnia z ekspertyz mówiła, że Otylia źle wykonała manewr wyprzedzania i jechała za szybko - 110-120 km/h. Pływaczka wyprzedzała kolumnę samochodów. Chcąc uniknąć zderzenia z nadjeżdżającym z naprzeciwka autem, zjechała na lewy pas jezdni, wpadła do rowu, uderzyła w drzewo i dachowała.
 W wypadku 1 października 2005 roku w miejscowości Miączyn koło Czerwińska zginął jej brat, także pływak. Ona sama została ciężko ranna - miała uraz kręgosłupa i stawu barkowego. Załamana mistrzyni olimpijska rozważała wtedy zakończenie kariery. Ostatecznie zdecydowała się jednak wrócić.
                Apelacja nic nie dała. Sąd w Płocku utrzymał wyrok z pierwszej instancji, w którym Otylii Jędrzejczak na rok odebrano prawo jazdy i skazano na 9 miesięcy ograniczenia wolności. W tym czasie ma pracować społecznie po 30 godzin miesięcznie. To kara za spowodowanie wypadku samochodowego, w którym zginął brat pływaczki. Dziś "Motylia" do sądu nie przyszła. 
        
    
                        
                        Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
                Reklama
            
        
    
                Reklama
            
        
    Reklama