Latem na rozbiegu skoczni Granasen zamontowano zupełnie nowy, nigdzie nie stosowany wcześniej system. To wymyślony przez Niemców sposób na przygotowywanie zmrożonych torów. Za pomocą sieci rurek poprowadzonych w metalowej konstrukcji rozbiegu na torach dla nart wytwarza się lód. Obok wykonanych z odpornego na zmiany pogody plastiku znajdują się używane latem tory ceramiczne. Zależnie od pory roku odkrywa się potrzebne fragmenty.

Reklama

Podobny wynalazek wkrótce zostanie zainstalowany w Garmisch-Partenkirchen, gdzie co roku odbywa się jeden z konkursów Turnieju Czterech Skoczni. "Dzięki temu niezależnie od pogody warunki dla wszystkich zawodników w trakcie całych zawodów będą takie same" - zachwalają wynalazcy.

Zastosowanie ich systemu oznacza też uniezależnienie przygotowania skoczni od pogody. Nie trzeba czekać na mróz i śnieg. Wystarczy, że będą pokryte nim tylko dwa wąskie (szerokości 7-8 centymetrów) paski, a nie cały rozbieg o długości 100 i więcej metrów. Do obsługi całości służy precyzyjny robot, który może wycinać tory z dokładnością do 1 milimetra.

Wszystko wygląda pięknie, ale tylko na papierze. Niemcy zakładali również, że przygotowane w ten sposób tory (realizacja pomysłu kosztowała blisko 400 tysięcy euro) będą idealnie gładkie. W Trondheim nie udało się jednak przyszykować ich w ten sposób. Zawiódł tak pięknie reklamowany robot. Okazał się... o 2 centymetry za szeroki i nie mieścił się na rozbiegu Granasen.

"Maszyna wycinająca tory nie działała i została odesłana do Niemiec. Zamiast mechanicznie tory były wygładzane ręcznie. Z tego powodu wyszły bardzo nierówne. Zawodnicy mieli kłopoty z utrzymaniem stabilnej pozycji i równowagi. Podskakiwali w nich na całej długości rozbiegu. Do tego tory są dosyć szerokie, najszersze z dopuszczalnych" - mówił Łukasz Kruczek, drugi trener polskiej reprezentacji.

Reklama

"Rozbieg jest fatalny. Miałem kłopoty z utrzymaniem się w torach. Wydawało mi się, że zaraz z nich wypadnę" - dodał Adam Małysz. Na szczęście nasi reprezentanci będą nieco lepiej przygotowani do dzisiejszych zawodów od niektórych rywali. Dzięki dodatkowemu treningowi przeprowadzonemu w czwartek mieli więcej czasu na przystosowanie się do specyficznych warunków na skoczni.