O tym, że nadwaga sporo kosztuje, najmocniej mógł się przekonać Mariusz Zganiacz, pomocnik Korony Kielce. Przed czterema laty, jeszcze jako piłkarz Legii, przyjechał na pierwszy trening warszawskiego zespołu z poświąteczną pięciokilogramową nadwagą. "Miałem za to zapłacić pięć tysięcy złotych kary. W klubie mocno się wściekli. Ostatecznie skończyło się jednak na ostrzeżeniu. Teraz bardzo się pilnuję, bo była to dla mnie spora nauka. W Koronie również czekają na nas kary za nadwagę. W większości klubów to tysiąc złotych za każdy zbędny kilogram" - tłumaczy Zganiacz.
Kłopoty z nawagą miał też przed kilkoma laty Tomasz Owczarek, obrońca Polonii Bytom. Skonfliktowany z Wisłą Kraków miał aż trzyletyni rozbrat z piłką. "Jedzenie było ucieczką od problemów i to nie od święta. Doprowadziłem się do 10 kilogramowej nadwagi. Byłem wolny i ociężały. W takim stanie ciężko było robić karierę" - śmieje się piłkarz. "Jednak od kiedy o moją wagę dba żona Jagoda, to nie mam z tym żadnych kłopotów. Oczywiście święta to okres, kiedy trzeba sobie trochę pofolgować, ale potem najlepiej zaraz to wypocić podczas biegania" - podkreśla Owczarek.
Na piłkarzy, którzy w święta przesadzą z lukrowanymi pierniczkami i pachnącymi pieczeniami, czekają też kary w Górniku Zabrze i Ruchu Chorzów. "W klubie nie mamy wykazu kar za nadwagę, zostawiamy to w gestii trenera. Oczywiście piłkarzy ważymy zarówno przed jak i po świętach. Wierzę jednak, że w Górniku mamy profesjolnych piłkarzy i w styczniu nie pojawi się temat kar za nadwagę. Nie wyobrażam sobie, że na pierwszym treningu mógłby się pojawić jakiś grubas, którego nie poznamy" - uśmiecha się Krzysztof Hetmański, dyrektor Górnika.
W Chorzowie słowacki trener Duszan Radolsky, znany z twardej ręki, zapowiada nie tylko kary finansowe, ale także... cielesne! "Trener kilkakrotnie przestrzegał przed zbędnymi kilogramami, a na piłkarzy, którzy przesadzą ze smakołykami, czekają surowe kary, w tym cielesne" - uśmiecha się Jarosław Barteczko, kierownik Ruchu. "Oczywiście nie będziemy ich bili, ale będą musieli się sporo napocić, żeby wrócić do formy, jaka pozwoli im na grę w zespole Niebieskich. Trenerskie oko zwróci na nich szczególną uwagę podczas zgrupowania kondycyjnego" - dodaje Barteczko.
Piłkarze muszą uważać nie tylko podczas świątecznych biesiad z rodziną, ale także w czasie klubowych spotkań opłatkowych. Takie wspólne wypady mają już za sobą piłkarze drużyn krakowskich. Po ostatnich derbach piłkarze Wisły zaprosili nawet na wystawny obiad swoich rywali z Cracovii. Jak pokazała późniejsza dyspozycja drużyny Macieja Skorży, obfity posiłek nie wpłynął negatywnie na formę jego podopiecznych