Fabregas to prawdziwe odkrycie ligi angielskiej. Jeśli jednak zamarzy o podwyżce, to raczej nie umówi się na kurtuazyjną rozmowę z szefostwem w ekskluzywnej restauracji. Jest przecież wielkie prawdopodobieństwo, że podadzą tam perliczkę z pieczarkami, a może i trufle. Cały misterny plan mający na celu przekonanie prezesa, że podwyżka należy się Fabregasowi jak koniowi owies, runąłby w posadach, gdyby na przykład piłkarz zwymiotował to, co wcześniej spożył, czując nagle delikatny powiew grzybowego zapachu unoszący się w powietrzu.

Reklama

Ujawnienie fobii może Fabregasa drogo kosztować. Fani wrogich zespołów mogą go teraz doskonale deprymować. Na przykład rzucając na murawę grzyby podczas wykonywania przez piłkarza rzutu rożnego.

"Cesc ma poważny problem z pieczarkami. Nie może być nawet blisko nich. Zawsze musi zmienić miejsce, gdy w pobliżu jego koledzy jedzą grzyby. To męczy go już od dziecka" - opowiada jeden z przyjaciół zawodnika, co przytacza serwis plotkujemy.redlog.pl.