Dziwić może to, że nieco ociężały Shaq trafił do zespołu, który prezentuje najbardziej efektowną, a przede wszystkim szybką koszykówkę w NBA. Super rozgrywający Suns Steve Nash będzie miał trudny orzech do zgryzienia. Już nie będzie miał do kogo podawać piłek ponad obręcz, bo niestety O'Neal swoje najlepsze lata gry miał w Orlando Magic, kiedy zaczynał swoją karierę. Wtedy fruwał nad obręczami, a nawet je urywał. Teraz będzie miał problem z oderwaniem się od parkietu, bo nie jest już taki skoczny jak kiedyś.

Reklama

Wszystko przez problemy z nadwagą, za którą idą w parze kontuzje. Były koszykarz Chicago Bulls, a obecny menedżer klubu z Phoenix wiedząc o zdrowotnych kłopotach zawodnika od razu zrobił mu badania. "Wszyscy wiedzą jaki Shaq ma problem. Przyznam szczerze, że wyniki zaskoczyły nawet mnie. On jest zdrów jak ryba!" - powiedział Steve Kerr.

Trzy lata temu Shaq ważył aż 155 kg (przy wzroście 216 cm). W czasach kiedy grał w Los Angeles Lakers jego otyłość przeszkadzała trenerowi Philowi Jacksonowi. "On musi zrozumieć, że jego kontuzje wynikają z otyłości. Musi więc zrzucić wagę, bo zawsze będzie miał problemy z urazami. A w efekcie może zbyt wcześnie zakończyć karierę" - ostrzegał szkoleniowiec.

Jak na razie nie zanosi się na to, żeby weteran zakończył przygodę z wielkim sportem. Wręcz przeciwnie. Ma apetyt na piąty mistrzowski tytuł (trzy zdobył z Lakers i jeden z Miami). Mecz swojej nowej drużyny przeciwko New Orleans Hornets oglądał w loży dla vipów. W trakcie spotkania spiker wywołał nazwisko gwiazdora, a prawie 20 tysięcy kibiców w Phoenix przywitało swojego nowego koszykarza owacją na stojąco. Ten nie był im dłużny. Wstał, podniósł do góry swoje wielkie dłonie i pokazał palcem wskazującym na swój mistrzowski pierścień. W hali zrobiło się jeszcze bardziej gorąco, kiedy Shaq przemówił. "Obiecuję wam, że dam miastu Phoenix pierwszy tytuł w 40-letniej historii klubu" - zapowiedział. Nie miał jednak powodów do zadowolenia, bo jego Suns po dwóch dogrywkach przegrali 130:132.

Reklama

Ale Shaq ma jeszcze jedno marzenie, które chciałby spełnić. Nie jest to kolejny dom na Florydzie czy nowy samochód. To marzenie, z którym ściga się przez 15 lat swojej kariery. "Chciałbym trafić chociaż 50 na 100 rzutów osobistych. Czy to tak dużo?" - zapytał i zaraz dodał z uśmiechem: "Dla mnie tak".