Ubiegły rok był dla pani bardzo słaby. Nie miała pani ochoty rzucić tego wszystkiego i zająć się czymś innym?
Miałam, kilka razy przemknęło mi przez głowę, że to koniec. Ciężko pracowałam, a wyników nie było. Nie wszystko mi pasowało w rozbiegu. Stąd wzięła się niepewność, huśtawka nastrojów, nawet trochę strachu.

Reklama

Miała pani blokadę psychiczną? Strach przed skakaniem?
Pisano o mnie różne rzeczy. Prawda jest taka, że nie miałam ochoty skakać. Odechciało mi się. To było największym problemem.

I jak pani z tego wybrnęła?
Zadałam sobie pytanie: gdzie widzę siebie za rok? Odpowiedź była prosta: chcę jechać do Pekinu i walczyć tam o olimpijski medal. Musiałam się pozbierać. I okazało się, że szczera rozmowa z samą sobą była mi bardzo potrzebna.

Po tak słabym sezonie myśli pani o obronie olimpijskiego medalu?
Oczywiście. Chcę walczyć, chcę to zrobić dla siebie. Przypomieć sobie, jakie to miłe uczucie stać na olimpijskim podium. To mnie motywuje. Wszystko zaczynam od nowa.

Reklama

W sobotę w Doniecku skoczyła pani 4,62 m, czyli wyżej, niż w całym sezonie letnim 2007 r. Wraca pani do wysokiego skakania?
Czy ja wiem? Ostatnio nie miałam żadnych obaw. Było, minęło - przynajmniej taką mam nadzieję. 4,62 to dobry wynik, ale na pewno są rezerwy i jeszcze tej zimy mogę skoczyć wyżej. Taką wysokość po raz ostatni pokonałam rok temu w hali. A przez cały sezon letni skoczyłam tylko 4,60. Czyli coś się ruszyło w dobrym kierunku.

Szykowała się pani do sezonu halowego, czy traktuje go pani treningowo?
W tym roku ważne będą starty latem, a najważniejszy jest ten w Pekinie. Hala jest tylko po drodze. Skaczę zimą, bo nigdy nie odpuszczałam sezonu halowego i nie chcę tego zmieniać. Uważam, że skakanie w zawodach, nawet niskie, jest lepsze od najlepszego treningu. Bojowe warunki, rywalizacja, adrenalina. A po sezonie halowym lato zaczyna się z wyższego poziomu.

W marcu ma pani wystartować w halowych mistrzostwach świata w Walencji. Takich zawodów nie traktuje się treningowo.
Pewnie, że nie. Będę tam walczyć na całego, do końca. Będzie Isinbajewa, będzie więc wysokie skakanie.

Reklama

W roku olimpijskim dużo gwiazd odpuszcza sezon halowy. Isinbajewa nie, w Doniecku poprawiła rekord świata.
Mnie to nie dziwi. Jelena właściwie zawsze startuje w hali. Ona nigdy nie odpuszcza.

Przestraszyła was tym rekordem świata?
Nieee, nie ma się czego bać. Przyjemnie było na to patrzeć. Miło się skacze rekordy życiowe, jeszcze milej, kiedy są na tak wysokim poziomie. Zazdościłam jej troszeczkę. Też bym tak chciała.