Plawgo został wybrany najlepszym sportowcem w rankingu "Złote kolce", zorganizowanym przez redakcję "Sportu" i Polski Związek Lekkoatletyczny. Nic dziwnego - Polak to brązowy medalista mistrzostw świata w Osace w biegu na 400 m przez płotki oraz w sztafecie.

Reklama

"Miło mi, ale taki ranking w ogóle nie ma sensu. Dlatego nie chcę tej nagrody" - oświadczył niespodziewanie Plawgo. Polak boczy się chyba dlatego, że rok wcześniej wylądował na piątym miejscu, a wtedy zdobył jedyny medal mistrzostw Europy w konkurencjach indywidualnych mężczyzn. Wtedy słaby wynik zirytował Plawgę tak, że poprosił o wgląd w regulamin konkursu. Ale organizatorzy regulaminu nie zamierzali mu pokazywać.

Plawgo uważa, że "Złote kolce" miały swoją rangę kilka lat temu. "To był przed laty bardzo prestiżowy ranking, którego wyniki ogłaszano uroczyście, publicznie, w obecności mediów. Niestety, ostatnie lata, to równia pochyła. Statuetki wręczane są przy okazji czegoś tam, zazwyczaj przed rozpoczęciem halowych mistrzostw kraju, w których nie wszyscy startują. Teraz na przykład ograniczono się do tego, że w sobotę spiker odczytał w Spale klasyfikację za rok 2007 i na tym się skończyło" - przypomina.