Jesienią pasków było osiem, ale na wiosnę nie ma ani jednego. "Mam nadzieję, że szybko coś się na mojej głowie znajdzie" - śmieje się piłkarz.

Jak ujawnia dziennikarzom "Przeglądu Sportowego" niecodzienne hobby, to nie chwilowy kaprys, lecz długo kultywowana tradycja. "Rozpocząłem wycinanie pasków grając jeszcze w Miedzie Legnica" - podkreśla.

Reklama