"Czy po meczu z Estonią jestem bliżej wyjazdu na Euro 2008? Nie chcę myśleć w ten sposób, bo ja tak naprawdę to nawet nie wiem, co będzie ze mną jutro, a co dopiero za pół roku. Co nie znaczy, że nie będę się starał, żeby przekonać trenera, że warto mnie zabrać na ten turniej" - mówi "Faktowi" najmłodszy zawodnik reprezentacji Polski Kamil Grosicki.

Swoją grą udowodnił, że Legia Warszawa wypożyczając go do szwajcarskiego FC Sion, popełniła ogromny błąd. "Trener Beenhakker ciągle nam powtarza, że w kadrze potrzebna jest świeża krew, dlatego warto się starać, pokazywać z jak najlepszej strony. Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że otwiera się przed nami wielka szansa. Teraz mam zamiar jak najlepiej grać w Sionie i czekać na kolejne powołania do reprezentacji" - mówił po meczu.

Wychowanek Pogoni Szczecin po raz pierwszy uczestniczył w zgrupowaniu kadry niecały miesiąc temu na Cyprze. Leo zabrał go, bo chciał zobaczyć, czy może mu się przydać w następnych eliminacjach do mistrzostw świata w RPA.

Tymczasem "Groszek" zagrał z Finlandią na tyle dobrze, że Beenhakker błyskawicznie zmienił zdanie i teraz traktuje go jako zawodnika, który walczy o bilet do kadry na turniej w Austrii i Szwajcarii.

"Nie wiem, czy jestem w grupie graczy, którą trener przygotowuje do kolejnych eliminacji, czy też w tej, która ma szansę jechać na Euro 2008. Chcę się skupić na tym, żeby jak najlepiej grać, a decyzję zostawiam selekcjonerowi" mówi pomocnik reprezentacji Polski.

Po meczu z Estonią Grosicki żałował, że nie udało mu się strzelić gola. "Jestem zadowolony ze swojego występu w tym meczu, ale mogło być jeszcze lepiej. Bardzo chciałem strzelić gola, ale nie udało się, szkoda. Może następnym razem coś wpadnie do siatki?" - zapowiada piłkarz szwajcarskiego FC Sion.