Następne już dziś w Tychach (o godz. 20:15), kolejne zaś w poniedziałek wielkanocny w Krakowie. Kto pierwszy wygra cztery mecze, zostanie mistrzem - podaje "Fakt".
Finałową batalię lepiej rozpoczęli zawodnicy Pasów. Już w pierwszym meczu rozbili oni na lodowisku w Tychach ekipę gospodarzy 5:1. Jednak dzień później musieli przełykać gorycz porażki. GKS doprowadził do wyrównania stanu play-off, wygrywając 2:1.
Wyrównany przebieg miały także mecze w Krakowie. W pierwszym, po niesamowitych emocjach, zwyciężyli podopieczni Rudolfa Rohaczka, przechylając szalę na swoją stronę po golu Grzegorza Pasiuta, ale dzień później to znowu zawodnicy Wojciecha Matczaka byli górą. Po trzymającym w napięciu do ostatnich minut dreszczowcu pokonali Pasy, po bramce Adriana Parzyszka w czwartej minucie dogrywki.
Wszystkie mecze cieszą się niesamowitym zainteresowaniem publiczności. Bilety na spotkania finałowe rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. W remontowanej hali w Tychach na każdym z meczów jest komplet 1500 widzów, w Krakowie rywalizację śledzi 3000 fanatycznie dopingujących fanów.