Odpoczynek mu się należał, bo nie dość, że uzyskał świetny rezultat w GP Malezji, to zarówno ten wyścig, jak i poprzedni w Australii, kosztowały go wiele zdrowia i siły.
Robert wyjechał więc w nieznane, jak sam powiedział "Przeglądowi Sportowemu" - do domu. Polak zaraz po skończonym wyścigu na torze Sepang wsiadł w samolot i odleciał w nieznanym kierunku.
Długo jednak odpoczywać nie będzie. Już w najbliższą środę pojawi się na kolejnym Grand Prix, tym razem w Bahrajnie. A już w piątek kolejny wielki wyścig z udziałem naszego kierowcy.