"Żałuję przede wszystkim mojej sytuacji, bo mogłem strzelić gola. Uderzyłem mocno, ale niestety w środek i bramkarz Anglików przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Szkoda, bo fajnie by było w takim meczu zdobyć bramkę" - mówił skromnie po powrocie do Grodziska "Maja".
Jego strzał z 62. min w kapitalnym stylu obronił jednak młody bramkarz Manchesteru United Tom Heaton. Zawodnik drużyny Dyskobolii, która gra wiosną najbardziej ofensywną piłkę w lidze, podkreśla jednak, że Polakom świetnie grało się na wypełnionym angielskim stadionie. "Zagraliśmy nieźle, do tego atmosfera na stadionie w Wolverhampton była super. I świetna sprawa, że było aż tylu naszych kibiców, Polaków pracujących na Wyspach, którzy specjalnie przyjechali nas dopingować" - dodaje w rozmowie z "Faktem" Radek.
Czy po dobrym występie przed angielskimi trenerami i menedżerami rozgrywający Dyskobolii i polskiej młodzieżówki, nie wpadł im w oko?
"Nie, na razie nikt się do mnie nie zgłosił ani po meczu, ani po powrocie do Polski. Choć słyszałem kilka pozytywnych opinii po meczu, ale nie wiem, czy akurat o mnie" - śmieje się Majewski.
Na niskiego rozgrywającego Dyskobolii zwrócił uwagę sam trener angielskiej młodzieżówki, były reprezentant kraju Stuart Pearce. Nie on jedyny, bo miejscowa prasa rozpisywała się w zachwytach, wróżąc Polakowi wspaniałą przyszłość, być może w jednym z klubów na Wyspach. Majewski póki co podchodzi jednak do tych opinii z dużym dystansem. "Komplementy cieszą, ale żadnej oferty jeszcze nie dostałem. Na razie mam jeszcze sporo do zrobienia wiosną w polskiej lidze, gdzie chcemy wywalczyć awans do pucharów" - opowiada zawodnik Grodziska.
W sobotnim meczu z Zagłębiem Sosnowiec Majewski nie zagra, bo pauzuje za żółte kartki. Ale wierzy, że po porażce pierwszej reprezentacji z USA, trener Leo Beenhakker będzie przyglądał się jeszcze raz wyróżniającym się zawodnikom z ligi. "Po cichu liczę, że selekcjoner da mi jeszcze jakąś szansę, by pokazać się przed Euro. Gra w pierwszej reprezentacji to moje marzenie"- wyjaśnia młody piłkarz z Grodziska.