Wszyscy piłkarze ze zdumieniem patrzyli na hasającego pieska, ale żaden nie miał tyle odwagi, by podejść do czworonoga i sprowadzić go za linię.
Co innego Pawełek. Ten zachował się jak wytrawny hodowca. Przywołał psiaka a ten, merdając ogonem, przybiegł do niego jak do swego pana. Potem pan Mariusz odprowadził sympatycznego intruza za linię, gdzie przejęli go działacze. A mecz wreszcie mógł zostać wzniowiony.