Naprawa trwała ponad 20 minut, przez co start mocno się opóźnił. Rozgrzani, przygotowani do skoku do wody, zawodnicy stali na słupkach w obcisłych kombinezonach, czekając na usunięcie usterki. Gdy po naprawieniu tablica zabłysła, a po chwili znów zgasła, Korzeniowski stracił cierpliwość. Poszedł do szatni, przebrał się i usiadł na trybunach - czytamy w "Fakcie".

"Mogłem sobie na to pozwolić, już mam minimum olimpijskie. Organizatorzy się nie postarali. Zdenerwowała mnie zła organizacja. Już rano były problemy z tablicą, ale teraz wydarzyło się to przed samym startem" - tłumaczył swoją decyzję mistrz świata na 200 m motylkiem.

Reklama

"Paweł był rzeczywiście bardzo zdenerwowany całą sytuacją. Chciał się dziś ścigać i celował w rekord Polski. Przerwa zaszkodziła też innym zawodnikom. To, co się wydarzyło, było niepoważne" - ocenił trener reprezentacji Paweł Słomiński.