Kiedy Smolarek wyjechał na zgrupowanie kadry, w meczu Racingu w jego miejsce pojawił się Tchite. Klub "Ebiego" wygrał i konkurent do miejsca w składzie może teraz spać spokojnie.

"Jest niewesoło, gdy trener sadza mnie na ławce" - przyznaje Smolarek. "Dobrze, że chociaż za każdym razem wchodzę, nie oglądam całych meczów jako widz. To znaczy, że trener wciąż we mnie wierzy" - dodaje w "Gazecie Wyborczej".

Reklama

Smolarek wie, że Tchite będzie grał częściej. Miał jednak nadzieję, że po porażce z Deportivo szkoleniowiec wprowadzi zmiany w składzie. Ale Polak wszedł tylko na 21 minut. "Był to czas, kiedy się broniliśmy, więc nie miałem zbyt wielu podań, raczej biegałem za piłką" - opowiada "Ebi", który cieszy się, że choć zwycięska bramka dla Racingu padła wtedy, gdy znajdował się na murawie.