"Prowadziliśmy i szybo wykonywaliśmy ostatni zwrot, podczas którego Mateusz wpadł do wody" - relacjonował "Przeglądowi Sportowemu" Dominik. "Jeden przypadek na tysiąc - nie zaczepił stopami za pasy balastowe. Szczęśliwie trzymał ręką grota - emocjonował się kolega żeglarza, który jedną ręką przejął ster, a drugą wciągnął Mateusza na pokład.
Sztormowe warunki, jakie w środę panowały na Zatoce Biscayne, dały się ostro we znaki nie tylko Polakom. Aż 27 załóg ze 104 nie ukończyło wyścigu. Osiem straciło maszty, a łatać dziury w żaglach będą musieli chyba wszyscy.