Wiślakom do świętowania tytułu jedenastego tytułu mistrza Polski potrzebny jest ledwie remis. Ale przecież nikt w zespole lidera ekstraklasy o remisie nie myśli, celem jest wygranie Świętej Wojny z Cracovią. Pomóc w tym ma właśnie Niedzielan, który niedawno po dziewięciu miesiącach leczenia kontuzji i rehabilitacji wrócił na boisko.

Reklama

"Marzy mi się taki scenariusz, że zdobędę zwycięskiego gola, a potem pojadę do szpitala i dowiem się, że moja córeczka może być wypisana do domu" - opowiada. "Od świąt wielkanocnych Zuzia cały czas jest w szpitalu, najpierw miała zapalenie jelit, potem wdało się zapalenie oskrzeli i płuc. Tak to jest w naszej służbie zdrowia, że przychodzisz z jedną chorobą, a wychodzisz z drugą".

"Od kilku tygodni moje życie nie wygląda normalnie. Wstaję rano i jadę do Zuzi. Potem na trening i znów do szpitala. Odwiedzam córeczkę, przywożę jedzenie żonie - Kamili. Bo choć mi się to wydaje dziwne, matki chorych dzieci nie dostają w szpitalach posiłków... Całe szczęście, że są treningi i mecze, kiedy mogę się na chwilę od tego oderwać. Ale tak naprawdę trudno choć przez moment nie myśleć o najbliższych osobach, gdy dzieje się coś takiego".

Jest nadzieja, że Zuzia - która powoli zdrowieje - już w poniedziałek będzie mogła z całą rodziną wrócić do domu. "W taki sposób skończyłby się ten koszmarny okres. Najpierw była moja kontuzja, potem święta Bożego Narodzenia, kiedy nasza córeczka się zaczadziła i walczyła o życie, teraz to... Mieliśmy sporo przejść, przy których zerwane więzadła w moim kolanie wydają się błahostką. Wierzę w to, że karta musi się odwrócić i będziemy mogli wreszcie być normalną, szczęśliwą rodziną. I że wkrótce będzie taki mecz, w którym strzelę gola lub dwa, a Zuzia z Kamilą będą to oglądać z trybun i bić brawo" - mówi "Faktowi".

Czy Niedzielan będzie w stanie pomóc Wiśle mimo tak wielkich problemów osobistych? "Tak, to mnie motywuje, napędza. Całą energię, jaką w sobie skupiam - nawet tę negatywną - chcę wykorzystać w jeden sposób. Strzelić gola! Marzę o tym, żeby zagrać i znów mieć wpływ na wyniki. Jestem w stanie dać tej drużynie wiele" - zapewnia Andrzej Niedzielan.