Małysz przyjechał do Finlandii, by wziąć udział w pożegnalnej imprezie kończącego karierę Ahonena. Zanim rozegrano minizawody na skoczni, podzieleni na dwie drużyny goście fińskiego mistrza wystąpili w konkursie skoku w dal z miejsca.

Reklama

W pierwszej serii Adam skoczył tak daleko, że Ahonen postanowił wykluczyć go z drugiej części zawodów. Zamiast Polaka, na progu piaskownicy stanął Andreas Goldberger. Nie poleciał już tak daleko, a chwilę później gospodarz imprezy mógł cieszyć się ze zwycięstwa swojego zespołu - pisze "Fakt".

Ahonen okazał się najlepszy również na skoczni. Małysz był drugi, ale zaklina się, że wcale nie oddał zwycięstwa przez grzeczność.

"Myślę, że Janne nie będzie potrzebował takiej pomocy. No, może jakby naprawdę zepsuł skok i coś byłoby nie tak, to wtedy trzeba będzie porozmawiać z kolegami i trochę ułatwić mu udane zakończenie kariery..." - żartował Małysz przed zawodami.

Rywale nie musieli lądować za blisko, bo o sukces głównego bohatera wieczoru zadbali... sędziowie. Na wszelki wypadek pełniąca tę funkcję piątka trenerów, pracujących w przeszłości z Ahonenem), oba z jego skoków oceniła jako idealne, przyznając najwyższe z możliwych not. Dzięki temu Ahonen mógł kłaniać się w pas oklaskującym go 10 tysiącom kibiców, stojąc na najwyższym stopniu podium.

"Takie pożegnanie z karierą to bardzo fajny pomysł. Myślę, że będą kolejne takie imprezy. Jest publiczność, widać, że się ludziom podoba. Tym bardziej, że jeśli chodzi o mnie, to w Polsce na pewno też kibice dopiszą" - śmieje się Małysz.

Oprócz niego na zaproszenie jednego z najwybitniejszych skoczków narciarskich w historii odpowiedzieli między innymi Martin Schmitt, Bjoern Einar Romoeren, Andreas Goldberger, Andreas Widhoelzl i Noriaki Kasai. Specjalnym gościem był Matti Nykaenen, który pełnił rolę sędziego podczas konkursu skoku w dal.

Reklama

"Niewielu zawodników zasługuje na takie pożegnanie. Tylko kilku skoczków jest w takiej sytuacji. I gdy oni dzwonią z zaproszeniem, przyjeżdża się. Byłem dumny, że znalazłem się w tym gronie" - nie krył zadowolenia Andreas Kuettel, od którego Ahonen dostał na pożegnanie wielki krowi dzwonek.

Od naszej ekipy Janne otrzymał ogromny kosz z polskimi trunkami i słodyczami. Austriacy przywieźli mu kawałek Austrii: tradycyjne skórzane spodnie, wełniane skarpety i butelkę wytwarzanego w Alpach alkoholu. Z kolei reprezentujący Norwegię Bjoern Einar Romoeren podarował Ahonenowi zaproszenie na rejs statkiem.

"Atmosfera była wspaniała. Nie spodziewałem się tylu ludzi. To wszystko wyszło fantastycznie. Bawiłem się naprawdę świetnie" - mówi Faktowi Ahonen. "Czy nie myślałem jeszcze o zdobyciu olimpijskiego złota za dwa lata? Nie miałbym szans, nawet nie robię sobie nadziei. Już nie mam siły walczyć z innymi. Czuję, że nie dałbym rady. Wystarczy. Teraz chcę być po prostu zwykłym obywatelem".