Atrakcje, jakie od czasu do czasu swoim zawodnikom zapewnia nowy trener naszej kadry Łukasz Kruczek są szokujące. Na szczęście skoczkowie są z nich zadowoleni.
"Łukasz ma fajne pomysły" - ocenia Adam Małysz. "Mnie, jako starszemu zawodnikowi ciężko przyzwyczaić się do takich nowinek, eksperymentów czy spontanicznych zabaw. Mimo to staram się dostosować i dorównać w zaangażowaniu młodszym kolegom. Zresztą i ja odnoszę korzyści z tych różnych innowacji. W Ramsau, gdzie z zawiązanymi oczami wchodziliśmy na pale, można było wytłumaczyć sobie pewne rzeczy związane z psychiką" - dodaje lider naszej drużyny.
Głównym celem zaproponowanego w Austrii przez Kruczka i współpracującego z kadrą psychologa Kamila Wódki treningu było... różnicowanie odczuć. Zadanie polegało na wejściu na 8-metrowy słup, stanięciu na jego czubku i obróceniu się wokół własnej osi. Wszystko z zasłoniętymi chustką oczami i asekuracją kolegi stojącego na ziemi.
"Dzięki ćwiczeniu zawodnicy mieli możliwość obserwacji różnic, jakie wynikają z napięcia wewnętrznego w sytuacji, kiedy są spokojni i pewni osiągnięcia celu, a sytuacji stresowych" - wyjaśnia Kruczek.
Na bardziej zrozumiały język przekłada to jego asystent Zbigniew Klimowski. "Na samej górze trzeba się zupełnie wyluzować. Gdy ruchy są nerwowe, słup zaczyna się chwiać i sytuacja staje się trudniejsza. Chcemy nauczyć chłopców podobnie rozluźniać mięśnie przed samym skokiem" - mówi Faktowi.
Wizyta w ośrodku, gdzie przygotowują się największe austriackie gwiazdy sportów zimowych nie była pierwszym nietypowym jak dla skoczków elementem przygotowań naszych reprezentantów do rywalizacji na skoczniach. Wcześniej Polacy latali szybowcami, wspinali się na skałki i skakali po linach w zakopiańskim małpim gaju.
"Chciałem urozmaicić nasze zajęcia. Zawodnicy w ich trakcie wykonują pracę, którą trudno wykonać podczas standardowych treningów. Uczą się koncentracji, koordynacji oraz realizowania konkretnych zadań" - wyjaśnia swoje pomysły Kruczek.