Blanik, który w stolicy Chin wywalczył złoty medal w skoku, przed każdym startem dokładnie smarował stół gimnastyczny miodem. "Staje się wtedy bardziej przyczepny. Nie jest to jednak mój oryginalny pomysł. Wielu gimnastyków na świecie stosuje tę miodową metodę" - tłumaczy "Faktowi" Blanik.

Reklama

Nie każdy z nich zostaje jednak mistrzem olimpijskim. Dlatego polscy pszczelarze postanowili docenić Blanika. Można powiedzieć, że chcą zostać miodowym sponsorem naszego mistrza. "Dostałem od nich maila z sympatyczną propozycją. Nie zdążyłem wprawdzie jeszcze na niego odpowiedzieć, ale obiecuję, że wkrótce to uczynię" - mówi Blanik, który ciągle dyskontuje olimpijski złoto.

"Jestem zapraszany na wiele spotkań. Niedługo w Warszawie czeka nas oficjalna gala i piknik olimpijski. W drugiej połowie września udam się wreszcie na zasłużony urlop. Wybieram się z rodziną na Teneryfę. O startach na razie nie myślę. Po igrzyskach w Pekinie nawet nie rozmawiałem na ten temat z trenerem Andrzejem Lewitem" - kończy nasz medalista.

>>>Jak Leszek Blanik zaskoczył swoją Żabcię