Radwańscy nie pomylili się jednak w rachunkach, planując sezon. Zamieszaniu winien jest Wimbledon. W tym turnieju Ula Radwańska zagrała dzięki dzikiej karcie za zwycięstwo w turnieju juniorek rok wcześniej.
"Normalnie turniejów wielkoszlemowym nie wlicza się do limitu startów nałożonych przez WTA, ale Wimbledon Urszuli policzono właśnie ze względu na dziką kartę" - tłumaczy ojciec i trener zawodniczki, Robert Radwański.
Młodsza z sióstr Radwańskich dostała od Mikołaja rózgę. WTA odebrała jej punkty wywalczone w krakowskim turnieju Salwator Cup. Jak się okazuje, Ula przekroczyła limit startów w sezonie 2008. Jako juniorka mogła zagrać w siedemnastu turniejach, zagrała w o jednym więcej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama