Amerykanin przyznał, że był zaskoczony postawą Wałujewa: "Kilka razy udało mi się go czysto trafić, ale on jest świetny w obronie. Ma niespodziewanie szybkie ręce, nie jest tak wolny jak się wszystkim wydaje".

Także Rosjanin komplementował rywala. "Bardzo twardo walczył o zwycięstwo. Jest niewiarygodnie szybki. Cały pojedynek miał dobre tempo".

Reklama

>>>Wałujew pokonał Holyfielda, werdykt wygwizdano

Menedżer Holyfielda Ken Sanders rozpoczął już starania o rewanż. Ekipa Wałujewa dała do zrozumienia, że pojedynek mógłby się odbyć w przyszłym roku. Sam Wałujew jest jednak bardziej sceptyczny. "Nie jestem zainteresowany jedną walką po drugiej. Teraz moim celem jest zostanie niekwestionowanym mistrzem świata."

Walkę obejrzało na żywo 12,5 tys. kibiców, w większości przychylnych Holyfieldowi. Gwizdy rozlegały się już podczas grania rosyjskiego hymnu. Gdy sędziowie orzekli zwycięstwo broniącego tytułu Wałujewa, z trybun rozległo się głośne buczenie niezadowolenia.

Wałujew, ze względu na posturę nazywany "bestią ze Wschodu", obronił mistrzowski pas. Walka była niezbyt ciekawa, zadano mało ciosów. Sędziowie niejednogłośnie orzekli zwycięstwo Rosjanina (114:114, 116:112, 115:114).

Wałujew odniósł 50. zwycięstwo na zawodowym ringu. Na koncie ma jedną porażkę - z Uzbekiem Rusłanem Czagajewem. Holyfield stoczył 54 walki, z których 42 wygrał, dziesięć przegrał, a dwie zremisował.