W tym roku Polka miała wyjątkowo krótkie święta. Spędziła w domu jedynie Wigilię, a już w czwartek nad ranem pojechała do Oberhofu. Teraz czeka ją siedem startów (w Niemczech, Czechach i we Włoszech) w ciągu dziewięciu dni - pisze "Przegląd Sportowy".

Reklama

>>>Kowalczyk zarobi na kilometrze 5811 euro

W pierwszej edycji Tour de Ski brązowa medalistka olimpijska z Turynu zajęła jedenaste miejsce. Rok temu była siódma. "Teraz siódme miejsce to minimum" - przekonuje zawodniczka AZS AWF Katowice.

Podczas ostatniego cyklu aż czterokrotnie stawała na podium, za każdym razem była trzecia, ale w ostatnich dwóch zawodach we włoskim Val di Fiemme uplasowała się daleko. "Byłam wtedy wycieńczona chorobą. Przeziębiłam się i brałam antybiotyki. W ostatnich biegach nie miałam siły walczyć. Niewiele brakowało, a wycofałabym się z trasy. Podczas świąt wiele osób życzyło mi zdrowia i będę teraz tego bardzo potrzebować" - przekonuje Kowalczyk.

Reklama

>>>Kowalczyk wygrała finał pocieszenia

Dlatego też teraz po raz pierwszy towarzyszy jej lekarz Jarosław Krzywański. To specjalista z Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej. "Justyna powinna dobrze biegać. Przecież podczas zawodów będzie jej pomagać aż sześciu facetów" - mówi z uśmiechem trener Aleksander Wierietielny.