Biegaczki musiały zmagać się z silnym wiatrem oraz ostrymi zakrętami. Na jednym ze zjazdów nartę złamała Norweżka Marthe Kristoffersen. Mimo to Kowalczyk znakomicie pobiegła. Na półmetku miała drugi rezultat, by ostatecznie zająć trzecie miejsce ex aequo z królową sprintu Słowenką Petrą Majdić. Obie straciły 2,3 sekundy do zwyciężczyni Niemki Claudii Nystad.

Reklama

"Justysia znakomicie pobiegła technicznie pierwszą część trasy, potem trochę opadła z sił. Początek zawodów w jej wykonaniu jest bardzo dobry" - przekonywał uradowanytrener Aleksander Wierietielny, który obawiał się niedzielnego biegu na 10 km techniką klasyczną. "O Justynę mogę być spokojny, ale nie wiem czy uda się naszym serwismenom przygotować dobrze narty. Przy biegu klasykiem bardzo trudno o idealne nasmarowanie desek" - zdradzał nam swoje wątpliwości tuż przed startem szkoleniowiec Polki.

>>>Kowalczyk zarobi na kilometrze 5811 euro

Obawy Wierietielnego były niepotrzebne. Kowalczyk pobiegła znakomicie, a serwismeni znowu spisali się na piątkę. Już na samym początku niedzielnego biegu szybkie tempo nadały dwie znakomite Finki Aino-Kaisa Saarinen i Virpi Kuitunen. One oraz pozostałe cztery zawodniczki, w tym Kowalczyk, dominowały. Na niecałe 3 km przed metą z sił opadła Majdić. Kowalczyk zajmowała wtedy jeszcze piątą pozycje. Na ostatnich metrach po znakomitym finiszu wyprzedziła liderkę PŚ Saarinen oraz Włoszkę Ariannę Follis. Na walkę z czołową dwójką, czyli Kuitunen oraz Norweżką Marti Bjoergen zabrakło już sił oraz czasu.

Kowalczyk podczas ostatniego cyklu aż czterokrotnie stawała na podium, za każdym razem była trzecia, ale w ostatnich dwóch zawodach we włoskim Val di Fiemme uplasowała się daleko. "Byłam wtedy wycieńczona chorobą i antybiotykami. Nie miałem sił walczyć. Niewiele brakowało, a wycofałbym się z trasy" - tłumaczy Kowalczyk.

Dzisiaj po południu w Pradze odbędzie się sprint na 1,3 km. Następnie Kowalczyk czekają starty w czeskim Novym Mescie oraz włoskim Val di Fiemme. Zawody zakończą się 4 stycznia.