Polce najechała na narty Alenka Prochazkova. "Gdybym zwolniła Słowaczka pewnie by mnie wyprzedziła, dlatego poszłam na całość" - wyjaśnia rozczarowana występem Polka.
Na początku Kowalczyk wszystko układało się tak, jak to sobie zaplanowała. "Wystrzeliłam jak z procy i prowadziłam. W połowie dystansu był jednak zjazd i ten ostry skręt... Zła jestem strasznie, bo półfinał był na wyciągnięcie ręki. Gdyby to był zwykły Puchar Świata machnęłabym ręką, ale to jest Tour de Ski. Przez tego pecha może mi zabraknąć sekund do podium" - denerwuje się nasza reprezentantka.
To był pechowy występ Justyny Kowalczyk. Polska narciarka w pierwszym noworocznym starcie została przewrócona na trasie przez rywalkę i w efekcie przybiegła na metę jako ostatnia. "Poszłam na całość i wylądowałam w rowie. Pozbierałam się, ale o pościgu nie było już mowy" - mówi o tym wydarzeniu Kowalczyk.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama