Polce najechała na narty Alenka Prochazkova. "Gdybym zwolniła Słowaczka pewnie by mnie wyprzedziła, dlatego poszłam na całość" - wyjaśnia rozczarowana występem Polka.

Na początku Kowalczyk wszystko układało się tak, jak to sobie zaplanowała. "Wystrzeliłam jak z procy i prowadziłam. W połowie dystansu był jednak zjazd i ten ostry skręt... Zła jestem strasznie, bo półfinał był na wyciągnięcie ręki. Gdyby to był zwykły Puchar Świata machnęłabym ręką, ale to jest Tour de Ski. Przez tego pecha może mi zabraknąć sekund do podium" - denerwuje się nasza reprezentantka.

Reklama