Mówiło się, że z Niemcami zawsze gra się z nimi na sto procent, a wyszło bardzo kiepsko.
Bogdan Wenta: Zawsze mamy ogromne aspiracje. Przecież nie wyszliśmy na boisko po to, żeby przegrać. Chcieliśmy wygrać. Zdawaliśmy sobie sprawę z sytuacji w tabeli, jak ważny to mecz. Te punkty mogły nas zbliżyć do celu, którym jest półfinał mistrzostw świata.
>>>Koniec snów! Niemcy upokorzyli Polaków!
Znowu było sporo błędów. Dlaczego w drugiej połowie daliście się Niemcom tak stłamsić?
W pierwszej połowie mieliśmy kilka bardzo dogodnych pozycji do strzelenia gola, ale podeszliśmy do nich zbyt nonszalancko. Zwłaszcza przy prowadzeniu 9:8 mieliśmy przewagę na boisku, a zmarnowaliśmy kontratak. No i Niemcy potem nam odskoczyli. Drugą połowę zaczęliśmy w podwójnym osłabieniu i rywale szybko zdobyli 5-bramkową przewagę. To był praktycznie koniec meczu.
Czyżby nasze aspiracje były przesadzone?
Powinniśmy wreszcie zejść na ziemię. Nasz medal w Niemczech był wielkim sukcesem, ale to było już strasznie dawno. Fajnie, że jeszcze zaliczają nas do faworytów, ale na szacunek trzeba zapracować. Jeśli na kolejnych wielkich turniejach będziemy mieścić się wśród ośmiu najlepszych zespołów, to może znowu kiedyś nadarzy się okazja do zdobycia medalu.
>>>Wenta: Nie takie były sny o potędze
Jesteśmy jednym z dwóch zespołów, które do drugiej rundy awansowały bez punktów. Ciężko będzie coś ugrać z Danią, Norwegią i Serbią.
Taka jest prawda. Na pierwszy rzut mamy Danię, mistrza Europy, która wygrała wszystkie mecze w grupie. Musimy ochłonąć po Niemcach, podnieść głowy. Jest trudno, ale w każdym następnym meczu trzeba poszukać w sobie tyle agresji, siły i ochoty, żeby wyciągnąć najwięcej jak można. Może coś jeszcze z tego wyjdzie.