Polska, po wygranej z mistrzami Europy, awansowała na piąte miejsce w tabeli grupy II. Jutro nasi reprezentanci zmierzą się z Serbią.

W pozostałych meczach w naszej grupie Macedonia przegrała z Norwegią 27:29 (13:16), a Niemcy zremisowali z Serbią 35:35 (16:19).

Reklama

Polska - Dania 30:28 (20:12)

Polska: Szmal (1) - Jaszka, K. Lijewski (2), Kuchczyński (9), Bielecki, Siódmiak (1), Wleklak (2), B. Jurecki (3), Jurasik, M. Jurecki (6), Tłuczyński (5), M. Lijewski (5).

Dania: Hvidt - Mogensen (3), Boesen (6), Laen (1), Joergensen, J. Jensen (2), Christiansen (2), A. E. Jensen (2), Spellerberg (5), Knudsen (1), Hansen (1), Linberg (4), Nielsen (1).

Polacy rozpoczęli mecz bardzo skoncentrowani. Uważnie grali przede wszystkim w obronie, dzięki czemu już w pierwszych minutach zaskoczyli Duńczyków trzema efektownymi kontrami. Wszystkie trzy na bramki zamienił Patryk Kuchczyński. Kolegów z pola dzielnie wspierał też Sławomir Szmal, który na brawa zasłużył szczególnie za obroniony rzut karny.

Gdy Polacy po szybkim ataku wykończonym przez Marcina Lijewskiego wyszli na prowadzenie 7:2, trener Danii nie mógł już bezczynnie patrzeć na poczynania swoich podopiecznych. Wziął więc czas, ale niewiele on dał, bo cały czas to Polacy przeważali na parkiecie.

Rywale nie byli w stanie nam zagrozić nawet grając z przewagą jednego zawodnika. Sławomir Szmal bronił bardzo pewnie, a sytuacje po drugiej stronie boiska pewnie wykorzystywali Kuchczyński i Jurecki. Zaskakiwać nie przestawał zwłaszcza nasz prawoskrzydłowy, który przy sześciu próbach nie spudłował ani razu.

Reklama

Pod koniec pierwszej połowy Duńczycy poprawili nieco skuteczność, co pozwoliło im nieznacznie zmniejszyć stratę do Polaków. Nasi reprezentanci tuż przed przerwą na gole rywali odpowiedzieli jednak bramkami Jureckiego i Lijewskiego i mogli spokojnie udać się do szatni. Po 30 minutach gry prowadzili bowiem 20:12.

Po zmianie stron biało-czerwoni nie grali już tak konsekwentnie w obronie, co szybko zaczęli wykorzystywać nasi rywale, którzy już po ośmiu minutach gry zmniejszyli stratę do pięciu bramek. Kto wie czy ta różnica nie byłaby jeszcze mniejsza, gdyby nie znakomita postawa Sławomira Szmala, który kilkukrotnie popisywał się fenomenalnymi interwencjami.

W kolejnych minutach gra się już wyrównała, co pozwoliło nam w miarę spokojnie kontrolować przebieg meczu.

Niestety, taki stan rzecz nie trwał długo. W pewnym momencie Polacy jakby stanęli, a Duńczycy złapali wiatr w żagle. Efekt? Na siedem minut przed końcem meczy przegrywali już tylko różnicą dwóch bramek.

Gdy na dwie minuty przed końcem na tablicy świetlnej widniał wynik 29:28 dla Polski, a piłę mięli Duńczycy, wydawało się, że przegramy mecz, którego nie mieliśmy prawa przegrać. Wtedy jednak wielką klasę po raz kolejny pokazali Szmal i Kuchczyński. Ten pierwszy wybronił bardzo trudny rzut Lasse Boesena, a drugi niczym rasowy kołowy wykończył akcję Polaków.

Zwycięstwo biało-czerwonych przypięczętował... Szmal, który w ostatnich sekundach przelobował bramkarza rywali rzutem spod własnej bramki!