Barbara Hermel w 1967 roku zdobyła srebrny medal mistrzostw Europy. Gdy cztery lata później wraz z koleżankami stanęła na najniższym stopniu podium, nazywała się już Barbara Niemczyk.W 1975 roku jedna z najlepszych polskich siatkarek tamtych czasów zagrała w czempionacie Starego Kontynentu po raz trzeci, a na ławce trenerskiej siedział jej mąż.

Reklama

"To była dla mnie bardzo trudna sytuacja. Byłem młodym trenerem i trochę przesadzałem w ostrym traktowaniu Baśki. Chciałem być świętszy od papieża, chciałem pokazać, że Baśka nie ma u mnie forów. Ale przesadziłem. Inne dziewczyny z drużyny przyszły i zwróciły mi uwagę, że jestem w stosunku do Baśki za ostry, że ona jest przeze mnie niszczona" - przyznaje po latach Andrzej Niemczyk.

Kilkadziesiąt lat później Andrzej Niemczyk w drużynie narodowej był trenerem swojej córki Małgorzaty. Dla niej również nie miał specjalnych względów. W 2004 roku wyrzucił ją nawet z kadry.

"Gośka po nocach, zamiast spać, siedziała nad laptopem. Nie wysypiała się, zarywała noce, odbijało się to na jej grze. Przestrzegałem raz, drugi, trzeci, ale nie pomagało. W końcu musiałem ją wyrzucić. Ona błagała na kolanach, prosiła o jeszcze jedną szansę. Ale nie miałem wyjścia. Gdybym jej wtedy odpuścił, potraktowałbym ją jak córkę, a nie jak każdą inną zawodniczkę" - wspomina szkoleniowiec, który w 2003 i 2005 roku doprowadził polskie siatkarki do mistrzostwa Europy.

Reklama