Bystoel był enfant terrible norweskiego narciarstwa. Kilkakrotnie był wyrzucany z reprezentacji, do której jednak cały czas wracał ze względu na swój talent. Po zdobyciu złotego i dwóch brązowych medali w Turynie stał się bohaterem pierwszych stron norweskich gazet z powodu ekscesów alkoholowych, bójek i jazdy samochodem pod wpływem alkoholu.

Reklama

W styczniu podczas kontroli antydopingowej znaleziono w jego próbce ślady marihuany i w efekcie skoczek został zawieszony na cztery miesiące. Karencja właśnie się skończyła, lecz Bystoel postanowił zakończyć karierę.

"Mam 30 lat i już nadszedł ten czas. Nie mam już takiej motywacji jak przed kilku laty, a poza tym odczuwam stałe bóle biodra. Będę dalej skakał lecz tylko treningowo i dla zabawy" - powiedział Bystoel.

Decyzja skoczka podana do wiadomości we wtorek zaskoczyła w Norwegii wszystkich.

"To naprawdę bardzo dobry skoczek i między innymi jemu zawdzięczamy ten poziom norweskich skoków, na którym się obecnie znajdujemy. Moim zdaniem jest w stanie skakać na najwyższym poziomie jeszcze kilka lat" - powiedział kierownik norweskiej reprezentacji Clas Brede Brathen.

Reklama

Podkreślił, że "to co się przydarzyło Larsowi poza arenami sportowymi było oznaką ludzkiej słabości. W końcu wszyscy popełniamy błędy lecz w reprezentacji zawsze było dla Larsa miejsce".