"Kocham boks i żałuję, że nie stoczę kolejnych 12 rund. Ale takie jest życie. Nie udało się wygrać, ale mówiłem mojej córce: czasem zwyciężasz, czasem nie" - powiedział na konferencji prasowej 38-letni McBride. Zawodowy kontrakt podpisał po nieudanym występie w igrzyskach olimpijskich w Barcelonie (1992 rok).
Mimo ogromnej przewagi fizycznej (był wyższy ponad 10 cm i cięższy o 30 kg), McBride nie radził sobie z Adamkiem, który zadawał mnóstwo ciosów - na korpus i głowę. "Kolos z Clones" próbował się rewanżować, ale lepiej wychodziło mu... faulowanie przeciwnika.
"Szybkość stanowi wielką siłę. Dzięki niej można zniwelować różnicę gabarytów. Przyznaję, że byłem sporo wolniejszy od Adamka, nie uderzałem tak mocno jak Mike'a Tysona przed sześcioma laty. Ale wiem również, że parę razy trafiłem Polaka. Mam do niego szacunek, bo obaj jesteśmy wojownikami. Życzę mu powodzenia w dalszej karierze" - przyznał pięściarz, który na profesjonalnych ringach wygrał 35 pojedynków, dziewięć przegrał, a jeden zremisował.
"Może gdybym zrzucił jeszcze kilkanaście kilogramów, byłoby łatwiej" - zakończył ważący 129 kg McBride.
34-letni Adamek ma bilans 44-1. W kategorii ciężkiej wygrał już sześć walk, a za pięć miesięcy ma się spotkać we Wrocławiu z mistrzem świata federacji WBC, 40-letnim Ukraińcem Witalijem Kliczką.