Słynny Filipińczyk w kwietniu wygrał z Amerykaninem Timothym Bradleyem walkę, która miała być jego pożegnaniem z ringiem. W maju zdobył mandat senatora, a już w lipcu ogłosił, że jednak będzie kontynuował karierę.
W sobotę w Las Vegas w pojedynku wieczoru Pacquiao, uważany swego czasu za najlepszego pięściarza świata bez podziału na kategorie wagowe, nie dał szans 10 lat młodszemu Vargasowi. Sędziowie jednogłośnie wytypowali jego zwycięstwo, punktując 114:113, 118:109 i 118:109. To jego 59. zawodowa wygrana, a bilans uzupełnia sześć porażek i dwa remisy. Obecny rekord jego przeciwnika to 27 zwycięstw i dwie porażki.
Przewaga "Pacmana" nie podlegała dyskusji. Vargas dwa razy znalazł się na deskach, choć raz arbiter w ringu nie zdecydował się na liczenie. Starszy z bokserów przewyższał rywala szybkością i systematycznie punktował.
Triumfator był zadowolony ze swojej dyspozycji, żałował jedynie, że nie wygrał - po raz pierwszy od 2009 roku - przez nokaut.
Trochę szkoda, że nie skończyło się nokautem, bo było mnie na to stać, ale przecież nie taki był mój cel. Dziękuję wszystkim moim fanom za wsparcie, dziękuję całemu narodowi filipińskiemu - powiedział Pacquiao.
Pytany, co sprawiło, że zdecydował się wrócić do sportu, odparł, że „coś co można nazwać pasją”. Nie chciał snuć planów na przyszłość, choć przyznał, że jest gotowy ponownie stanąć między linami.
Na razie wracam do ojczyzny i biorę się do roboty jako senator. Nie wiem, czy jeszcze ktoś będzie chciał ze mną walczyć. Jeśli jednak mój promotor znajdzie kogoś i przedstawi konkretną ofertę, to będę gotowy - podkreślił.
Walkę z bliska oglądał inny słynny pięściarz Floyd Mayweather. Niepokonany Amerykanin w maju 2015 roku pokonał Filipińczyka.
Pacquiao jest jedynym pięściarzem w historii, który był mistrzem świata w ośmiu kategoriach wagowych, od muszej do lekkośredniej. Pierwszą zawodową walkę stoczył w styczniu 1995 roku, zarabiając tysiąc peso (19 euro). Obecnie jego fortuna jest szacowana na ponad 500 mln dolarów.