Zespół BMW zbudował na warszawskim Bemowie Pit Lane Park, czyli minimiasteczko F1 z 90-metrowym torem. Gościem specjalnym był Kubica. Tysiące ludzi z całej Polski przyjechało, by na własne oczy zobaczyć, jak jeździ najszybszy Polak - pisze "Fakt".

Reklama

A Robert szalał na torze w rajdowym stylu. Kręcił bączki i "palił gumy", aż dym buchał spod kół. Widać było, że sprawia mu to wielką frajdę. "Rajdy są moim marzeniem. Mam nadzieję, że gdy skończę karierę w Formule 1, to będę mógł w nich rywalizować" - przyznał z uśmiechem Kubica.

W tym sezonie rzadko widzieliśmy go w tak dobrym humorze. Wprawdzie w prawie każdym wyścigu przyjeżdża do mety w czołówce i w mistrzostwach świata jest szósty, ale jego ambicje są znacznie większe. "Żadnego wyścigu w tym sezonie nie wspominam dobrze. Przynajmniej dwa razy mogłem stać na podium, w Monako i na Węgrzech, ale błędy taktyczne zespołu spowodowały, że ta szansa przepadła" - nie ukrywał polski kierowca.

"Mam nadzieję, że w pozostałych do końca sezonu wyścigach wszystko będzie grało i wreszcie będzie podium, bo na zwycięstwo na razie nie mamy co liczyć. Ferrari i McLareny są szybsze. Chyba że trafi się jakiś zwariowany wyścig" - dodał.

Widać, że Kubica jest sfrustrowany tym, że sezon nie układa się po jego myśli. Ale wczoraj wreszcie mógł się wyluzować. "Cieszę się, że rośnie zainteresowanie Formułą 1 w Polsce" - uśmiechnął się Robert, widząc tłumy, jakie przyjechały na spotkanie z nim. "Pochodzę z kraju, który niedawno nie miał niczego związanego z Formułą 1. Teraz jestem ja, a może tutaj stoi chłopczyk lub dziewczynka, którzy w przyszłości zostaną kierowcami F1" - powiedział Kubica.

Reklama

"Wprawdzie mniej kobiet uprawia sporty motorowe i dlatego trudniej im przebić się do Formuły 1, ale kto wie, co będzie w przyszłości... Przecież gdyby ktoś kilka lat temu powiedział, że Polak będzie jeździł bolidem F1, to wszyscy by się śmiali. Wszystko jest możliwe!" - przyznał Kubica.