"Jedno uderzenie i wesoła niedziela w towarzystwie przyjaciół, by pojechać z piskiem kół w drugorzędnym rajdzie, zamieniła się w dramat"- podkreśla gazeta włoskiego episkopatu.

Zauważa, że rany odniesione przez Polaka były olbrzymie i sprawiły, że "obawiano się najgorszego". "Ale może ktoś na górze zdecydował roztoczyć opiekę nad aniołem torów wyścigowych, który już dwa razy ryzykował utratą życia w wypadkach" - dodaje "Avvenire".

Reklama

Dziennik zauważa: "Kubica jest wierzący" i przypomina, że miał imię Jana Pawła II na kasku i nosi jego obrazek przy sobie.

"Uderzenie w mur małego wiejskiego kościółka podczas odcinka specjalnego (przejechał zaledwie 4 kilometry) i znalezienie się w szpitalnym łóżku po 7 godzinach operacji z zapalonym światłem nadziei to znak, że tyle wiary zostanie odpłacone"- zauważa gazeta.

Podsumowuje: "Robert Kubica będzie żył i będzie miał przed sobą następne wyzwanie, by wrócić jako kierowca waleczny i szybki".

Katolicki dziennik przypomina, że nazwisko Kubicy przeszło do historii w jego ojczyźnie, ale - dodaje - "zdobył on też wielką sympatię we Włoszech".