Sporty motorowe to droga zabawa. By liczyć się w walce z najlepszymi trzeba dysponować workiem pieniędzy. Taki budżet mogą zagwarantować tylko bogaci sponsorzy. Bez odpowiedniego zaplecza finansowego nie ma szans na sukcesy. - W Rajdzie Dakar można wystartować i ze 150 tysiącami euro na koncie, ale to będzie rekreacja, a nie ściganie. Natomiast jeśli chce się powalczyć o coś więcej niż symboliczny udział, to i milion euro może nie wystarczyć - mówi "Hołek".
Do tej pory Małysza na rajdowych trasach finansowo wspierał Orlen. Teraz jednak kurek został zakręcony. Gigant branży paliwowej zakończył współpracę z byłym skoczkiem. Dlaczego? Spółka skarbu państwa wprowadza nową politykę sponsoringową. Orlen będzie teraz wspierać finansowo zawodników młodych, a "Orzeł z Wisły" się już do nich nie zalicza.
Małysz na łamach "Dziennika Polskiego" przyznaje, że jego kłopoty mają związek ze zmianą władz w spółce. Niektórzy jednak zastanawiają się, czy jakieś znaczenie mogły mieć bliskie kontakty z byłym prezydentem Bronisławem Komorowskim. - Nie szedłbym tą drogą. Łączenie tego z polityką nie ma sensu - twierdzi Hołowczyc, który po przejęciu władzy przez PiS również został pozbawiony finansowej pomocy ze strony spółki skarbu państwa - Lotto.
Ja też spotykałem się z Bronisławem Komorowskim, a Orlen przestał mnie sponsorować za rządów Platformy Obywatelskiej. Dlatego spiskowe teorie włożyłbym między bajki. W przypadku Adama Małysza raczej przesądził brak wyników. To drogi sport i wreszcie pewnie ktoś policzył, że wydawane pieniądze nie przekładają się na sukces sportowy - twierdzi "Hołek".