Po raz pierwszy od 2010 roku wyścig o GP Italii wygrał kierowca włoskiego teamu. Dziewięć lat temu zwyciężył Hiszpan Fernando Alonso.

Reklama

W niedzielę kolejne miejsca zajęli kierowcy Mercedesa GP. Drugi był Fin Valtteri Bottas, a trzeci - broniący tytułu Brytyjczyk Lewis Hamilton.

21-letni Leclerc wytrzymał próbę nerwów lepiej niż o 13 lat starszy Hamilton i 30-letni Bottas. Przez kilka okrążeń "na ogonie" kierowcy z Monako trzymał się Brytyjczyk, przez ostatnich kilkanaście – Fin.

W pewnym momencie Leclerc popełnił błąd przy hamowaniu i "ściął" zakręt, ale utrzymał Hamiltona za plecami. Sędziowie po krótkiej analizie zdecydowali się nie interweniować. Po kilku chwilach to narzekający na zużyte opony Brytyjczyk stracił kilka sekund w wyniku pomyłki i dał liderowi wyścigu odrobinę oddechu.

Na krótko, bo po chwili do reprezentanta Monako dojechał Bottas. Na jednym z końcowych okrążeń różnica między nimi wynosiła już zaledwie pół sekundy. Wówczas jednak Fin zblokował opony i wytracił prędkość, co poskutkowało zwiększeniem straty. Tej przewagi Leclerc już nie wypuścił.

Nigdy nie byłem tak zmęczony. To był niesamowity wyścig, potwornie wymagający. Bardzo się cieszę, że udało mi się zwyciężyć przed włoską publicznością - powiedział triumfator w wywiadzie po minięciu mety.

Wyścig nie udał się jego partnerowi z Ferrari Niemcowi Sebastianowi Vettelowi. Czterokrotny mistrz świata popełniał tego dnia wiele błędów, przez co został nawet zdublowany. Sklasyfikowano go na 13. pozycji.

Kubica nieźle rozpoczął wyścig, ale ostatecznie nie był w stanie utrzymać tempa któregokolwiek z rywali. Nieco lepiej poszło tego dnia jego koledze z Williamsa Brytyjczykowi George'owi Russellowi, który dojechał na 14. miejscu.

Po 14 z 21 wyścigów w tym sezonie mistrzostw świata zdecydowanym liderem klasyfikacji generalnej wciąż jest Hamilton. Zgromadził 284 punktów. Drugi Bottas ma ich 221.