Nowe przepisy, których główne zasady mają zostać przedstawione w czwartek na specjalnej konferencji przed niedzielnym Grand Prix USA na torze Austin, według nieoficjalnych jeszcze informacji, przewidują rewolucję techniczną w F1, której celem ma być wyrównanie dysproporcji sprzętowych, jakie aktualnie mają miejsce.
Jak się można spodziewać właściciel F1 - Liberty Media będzie proponował takie rozwiązania jak m.in. konieczność montowania niektórych takich samych podzespołów we wszystkich bolidach, dzięki czemu osiągi samochodów wszystkich ekip będą zbliżone.
To właśnie dominacja techniczna i finansowa ekipy Mercedesa była jednym z powodów odejścia Hiszpana z F1. Kierowca wcześniej wielokrotnie podkreślał, że tak poważne różnice sprzętowe wypaczają wynik rywalizacji na torze. Alonso, niegdyś czołowy zawodnik w F1, przez ostatnie cztery sezony przed odejściem, ani razu nie stanął nawet na podium.
Aktualnie Hiszpan skupia się na przygotowaniach do startu w Rajdzie Dakar 2020. Alonso prowadzić będzie Toyotę - poinformował japoński producent samochodów. 38-letni kierowca, który dwukrotnie triumfował także w 24-godzinnym wyścigu Le Mans, już wcześniej zapowiadał chęć startu w tej imprezie. W ramach przygotowań uczestniczył w rajdach w RPA i Maroku, a jego pilotem ma być rodak Marc Coma, który w przeszłości był najlepszym motocyklistą Dakaru.
Przyszłoroczna edycja słynnego rajdu rozpocznie się 5 stycznia w Dżuddzie (Jeddah) nad Morzem Czerwonym, a zakończy 17 stycznia w Al Qiddiyi. Arabia Saudyjska będzie pierwszym krajem w Azji, który będzie gościł tę imprezę.
"W przyszłym roku po Dakarze mam w planie dobrze przygotować się do kolejnej próby w Indy 500. Ale Formuła 1 z nowymi przepisami będzie czymś, czemu będę musiał się przyjrzeć bardzo uważnie. Gdy szanse kierowców rzeczywiście będą bardziej wyrównane, to i Formuła będzie ciekawsza dla fanów" - powiedział Alonso.