Zupełnie mnie to nie obchodzi. Wolę cierpliwie czekać na dzień, aż będziemy mogli się ścigać na prawdziwych torach. To byłoby dla mnie marnowanie czasu, gdybym musiał polecieć do Włoch i tam "bawić" się w wyścigi. Jazda na prawdziwym torze to męska rzecz, esport to zabawa – powiedział Fin mający pseudonim „Ice Man”.

Reklama

Raikkonen dodał, że zabawa w wirtualne wyścigi nie ma nic wspólnego z symulatorami, których używają zespoły F1.

Prawdziwe symulatory są zupełnie inne i znacznie bardziej złożone niż te używane w wyścigach w internecie. Dla mnie taka +jazda+ to marnowanie czasu i wyłącznie zabawa – dodał.

W czasie pandemii koronawirusa Raikkonen przebywa z żoną Minttu oraz dziećmi Robinem i Rianną w swojej posiadłości w miejscowości Porkalla na południu Finlandii.

40-letni obecnie Fin startuje w F1 od marca 2001 roku. Pierwsze zwycięstwo odniósł dwa lata później w wyścigu o Grand Prix Malezji i do tej pory ma ich 21 na koncie.

Pasjonatami esportu wśród kierowców F1 są m.in. Monakijczyk Charles Leclerc (Ferrari), Tajlandczyk Alexander Albon (Red Bull) i Brytyjczyk Lando Norris (McLaren), a także kierowca testowy i rezerwowy ekipy Alfa Romeo Robert Kubica.

Obecnie rozgrywana jest seria Virtual Grand Prix, w której występuje kilku młodych kierowców. Na liście startowej nie ma jednak ani sześciokrotnego mistrza świata Brytyjczyka Lewisa Hamiltona (Mercedes), ani czterokrotnego championa globu Niemca Sebastiana Vettela (Ferrari).

W tym roku z powodu pandemii koronawirusa nie odbył się żaden wyścig Formuły 1 i nie wiadomo, czy sezon w ogóle ruszy. Na razie odwołane są wszystkie zawody do końca czerwca.