Z powodu pandemii koronawirusa sezon Formuły 1 nawet się nie rozpoczął, mimo że wszystkie zespoły były już w marcu w Melbourne, to na ostatnią chwilę odwołano pierwszy wyścig po tym, jak u członków McLarena stwierdzono zakażenie. Długo nie było wiadomo, czy kierowcy w ogóle wsiądą w tym roku do swoich bolidów, a władze F1 podejmowały raczej decyzje o cięciu kosztów, aniżeli o rozpoczęciu rywalizacji.
Po dwa wyścigi mają się odbyć w Austrii i Wielkiej Brytanii. Teraz Rosjanie zaproponowali, że są również w stanie zorganizować dwa Grand Prix. Pierwotnie zawody w Soczi miały się odbyć 27 września. Oficjalnie jeszcze nie zostały odwołane, ale na razie potwierdzono kalendarz tylko do 6 września.
Soczi ma tę przewagę, że tor znajduje się bardzo blisko lotniska, a niedawna wioska olimpijska mogłaby pomieścić wszystkie ekipy. Stamtąd pieszo można dojść na tor. To oznacza, że izolacja zespołów nie byłaby dużym wyzwaniem.
Jeszcze kilka tygodni temu plan zakładał, by we wrześniu przenieść się do Azji, a następnie do Ameryk i zakończyć rywalizację w połowie grudnia na Bliskim Wschodzie. Teraz wydaje się to być mało realne, biorąc pod uwagę też słowa szefa sportowego F1 Rossa Brawna: "W teorii osiem wyścigów, jakie mamy zaplanowane w Europie, mogą wyłonić mistrza świata".
To oznacza, że władze przygotowują się właśnie na taki wariant, gdyby rozegranie kolejnych Grand Prix na innych kontynentach okazało się niemożliwe ze względu na sytuację epidemiologiczną.
W tym roku kierowcą testowym i rezerwowym w sponsorowanym przez PKN Orlen teamie Alfa Romeo ma być Robert Kubica. Obrońcą tytułu jest Brytyjczyk Lewis Hamilton (Mercedes).
Pandemia koronawirusa sprawiła, że sport na pewien czas całkowicie zniknął ze światowego kalendarza wydarzeń. Wszystko zostało zawieszone, odwołane lub przełożone. Teraz powoli życie wraca do normy, ale niewiele krajów decyduje się na wpuszczenie kibiców na trybuny.
Na całym świecie stwierdzono już ponad 6,6 mln zachorowań na Covid-19, zanotowano także blisko 390 tys. zgonów.