Dzięki temu, że stracił na wadze, stał się szybszy na torze. Limit minimalnej wagi bolidu F1 z kierowcą wynosi 605 kilogramów. Gdy Polak schudł o 7 kg, jego auto dociążono, uzyskując przy tym optymalny balans.

Reklama

W nowym sezonie Kubica będzie musiał jeszcze bardziej schudnąć, bowiem do Formuły 1 wchodzi nowe urządzenie - KERS, które będzie ważyło około 35 kilogramów.

KERS pozwoli na wykorzystanie odzyskanej części energii silnika (dotychczas bezużytecznie traconej) do chwilowego podniesienia mocy samochodu. Każdy samochód otrzyma dodatkową moc, a kierowcy przycisku „dopalacza” będą mogli użyć raz na okrążenie, co da około 82 koni mechanicznych przez siedem sekund.

Ten ogromny zysk wymaga jednak zrzucenia wagi przez kierowców, bowiem władze F1 nie chcą się zgodzić na podniesienie limitu 605 kg. Dla Kubicy, który już nie bardzo ma jak schudnąć, to spory problem.

"Aby mieć lekki samochód, zespoły będą musiały wydać więcej pieniędzy. Obawiam się również, że będą wybierały lżejszych kierowców, bo to będzie dla nich korzystniejsze" - mówi Kubica.

Inni również będą musieli schudnąć, ale będzie to dla nich łatwiejsze niż dla Polaka. Lewis Hamilton i Fernando Alonso ważą więcej od Roberta, mimo że są od niego dużo niżsi. Dlatego z mniejszymi obawami podchodzą do zmian.

Nowy przepis nie jest dobry dla Polaka, ale szefowie zespołu nadal walczą o podniesienie limitu minimalnej masy samochodu. Jeżeli to się nie uda, Kubica zostanie postawiony pod ścianą. Bo zrzucenie dodatkowych kilogramów może być wręcz niebezpieczne dla jego zdrowia - pisze "Fakt".