Jak podkreślił trener norweskich skoczków Alexander Stoeckl, Lindvik podczas pobytu w Polsce nie miał bliskiego kontaktu z Tande, lecz okazało się że, taki zaistniał już po powrocie do Norwegii.

Reklama

Lindvik nocował u Tande

Dowiedziałem się, że Lindvik po wylądowaniu w Oslo nie pojechał do domu, gdzie mieszka z partnerką, ponieważ miała ona kontakt z zarażoną koleżanką. Zdecydował się więc spędzić noc z poniedziałku na wtorek u... Tande - powiedział Stoeckl.

To jest bardzo niepokojąca informacja, gdyż w małym mieszkaniu tzw. bliski kontakt musi prędzej czy później nastąpić, na przykład w kuchni - skomentował dziennik „Dagbladet”.

Stoeckl przyznał w środę, że wszyscy skoczkowie są testowani po kilka razy dziennie, a szczególnie Lindvik, ponieważ gdyby u niego wykryto zarażenie, to dla Norwegii oznacza katastrofę.

Riiber rezerwowym

Johann Andre Forfang, który we wtorek wywalczył mistrzostwo kraju na dużej skoczni opisał nastroje w kadrze jako „paranoidalne”. Cały czas myślę o zarażeniu i każdy test jest wielkim obciążeniem psychicznym - stwierdził.

Sensacyjny zdobywca srebrnego medalu, czterokrotny mistrz świata i srebrny medalista olimpijski w kombinacji norweskiej Jarl Magnus Riiber wyraził we wtorek gotowość startu w Pekinie w w rywalizacji skoczków i nazwany został przez byłego skoczka Andersa Jacobsena, eksperta kanału telewizji NRK, jako superrezerwa na konkurs drużynowy.

Okazało się jednak, że będzie to niemożliwe gdyż nie startując w Pucharze Świata w skokach nie ma punktów uprawniających do startu w tej dyscyplinie na olimpiadzie - potwierdził w środę kanał NRK po konsultacjach z FIS.

Sytuacja rozwija się w najczarniejszym dla nas kierunku. W najgorszym scenariuszu Norwegia nie będzie w stanie wystawić zespołu na konkurs drużynowy lub będą to powołane w ostatniej chwili rezerwy - skomentowały media.