W wywiadzie dla francuskiego dziennika sportowego "L'Equipe" Shuai Peng potwierdziła fakt spotkania z szefem MKOl. Jednocześnie zaprzeczyła, jakoby "zniknęła" po opublikowaniu postu oskarżającego byłego chińskiego przywódcę o zmuszanie jej do seksu w związku, który trwał kilka lat.

Reklama

Po prostu wiele osób, takich jak moi przyjaciele, w tym z MKOl, wysyłało mi wiadomości, a odpowiedź na tak wiele wiadomości była wręcz niemożliwa. Ale z moimi bliskimi przyjaciółmi zawsze utrzymywałem kontakt. Odpowiadałam na ich maile, rozmawiałam też z WTA... - tłumaczyła swoje milczenie.

Podczas rozmowy z dziennikarzami L'Equipe w hotelu w Pekinie Peng oświadczyła: Nigdy nie powiedziałam, że ktokolwiek napadł na mnie seksualnie. Jak dodała, sama usunęła swój post w mediach społecznościowych w listopadzie, który wydawał się zawierać takie twierdzenie.

Obawy nie zostały złagodzone

Na początku listopada Peng oskarżyła byłego chińskiego przywódcę o zmuszanie jej do seksu w związku, który trwał kilka lat. Post umieszczony w sieci społecznościowej szybko zniknął z chińskiego internetu, a tenisistka, była światowa numer jeden w deblu, przestała się odzywać i "zniknęła", wywołując zaniepokojenie w świecie tenisa i sportu. Pojawiła się dopiero podczas wideokonferencji z Thomasem Bachem, 21 listopada.

Od tego czasu sporadycznie ukazywały się w sieci nagrania ukazujące Shuai Peng uczestniczącą w różnych wydarzeniach sportowych, co nie złagodziło jednak obaw o jej bezpieczeństwo i pełną swobodę.

Reklama

MKOl zapowiedział opublikowanie w poniedziałek po południu oficjalnej informacji o spotkaniu Bacha z chińską tenisistką.