Dwight Howard znów nie ustrzegł się nadmiernej liczby fauli i już w pierwszej kwarcie złapał dwa przewinienia. "Superman" znów nie dotrwał do końca meczu, ale tym razem swój szósty faul popełnił na minutę przed końcem meczu, gdy wynik był już rozstrzygnięty. Marcin Gortat na parkiecie spędził prawie 25 minut i zdobył 6 punktów oraz zebrał 6 piłek.
O zwycięstwie Magic zadecydowała druga połowa meczu. Na początku trzeciej kwarty 5 punktów zdobył Rashard Lewis, a dwa dorzucił Vince Carter, dzięki czemu Magic objęli prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu. Na 7 minut przed końcem meczu, przy jednopunktowym prowadzeniu, dwukrotnie za 3 trafił Mickael Pietrus, a chwilę później kolejną trójkę dorzucił Jameer Nelson. Wtedy Orlando wypracowało sobie bezpieczną przewagę, która ostatecznie dała zwycięstwo.
Po stronie Bobcats zawiódł Stephen Jackson, który grał na fatalnej skuteczności i zdobył tylko 8 punktów. Najwięcej punktów dla Charlotte zdobył Tyrus Thomas, który podobnie jak Vince Carter na swoim koncie zapisał 21 punktów. Dla Magic 18 punktów zdobył Jameer Nelson, a tylko punkt mniej Rashard Lewis. Cichym bohaterem jest jednak Pietrus, który do dobrej gry w ataku (13 punktów) dorzucił 2 bloki i 2 przechwyty.
Orlando Magic jest pierwszą drużyną, która może pochwalić się awansem do następnej rundy i jedyną, która może pochwalić się zwycięstwem serii do zera. W półfinale Konferencji Wschodniej rywalem Magic będzie zwycięzca rywalizacji pomiędzy Atlantą Hawks i Milwaukee Bucks. Po czterech meczach jest 2:2.
p