W poprzednim sezonie w organizmie tego koszykarza wykryto niedozwolony środek metandion. Mimo to Stefański jest nadal graczem Śląska i trenuje z drużyną. Wrocławski klub najpierw zwolnił go za doping, potem jednak zawodnik podpisał nową umowę i został tzw. specjalistą do treningów. Wszystko do czasu zawieszenia lub wcześniejszego zakończenia dyskwalifikacji przez Międzynarodową Federację Koszykówki (FIBA) - pisze "Fakt".
"Brody nie zgolę, dopóki nie zagram w lidze. To protest, bo upieram się, że z własnej woli nic nie brałem" - zapewnia znajomych Stefański. Kiedy zapytaliśmy zawodnika Śląska o to postanowienie, nie mógł nic na ten temat powiedzieć.
Wrocławski klub zabronił bowiem rozmawiać koszykarzom z dziennikarzami nawet... o ich zaroście! To pomysł trenera reprezentacji Polski Andreja Urlepa, który sam nie ma nic ciekawego do powiedzenia i zabrania swoim podopiecznym rozmawiać o ich prywatnych sprawach. To chyba z zazdrości. Jemu zapewne taka broda nigdy by nie wyrosła, bo z włosami u niego krucho.
Z postanowienia zawodnika żartuje natomiast szef Polskiego Związku Koszykówki Roman Ludwiczuk. "Nie pozwolimy, żeby Marcin musiał zapuścić brodę świętego Mikołaja" - deklaruje prezes. "Siwych włosów na pewno się nie doczeka. Nałożyliśmy na niego regulaminową karę dwóch lat zawieszenia, ale poprosimy FIBA o jej skrócenie. Skrucha Marcina Stefańskiego jest aż nadto widoczna" - śmieje się szef polskiej koszykówki.
Koszykarz reprezentacji Polski Marcin Stefański obiecał, że nie ogoli brody, dopóki nie skończy się jego zawieszenie za stosowanie środków dopingujących! Przez dwa lata dyskwalifikacji "Stefan" może zostać zawodnikiem z największym zarostem wśród wszystkich sportowców na świecie!
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama