Najcelniej wśród "Jeziorowców" w hali AT&T Center rzucali niezawodny Kobe Bryant i Pau Gasol - po 23 pkt. Lakers już po raz drugi w ostatnich dniach przerwali serię wygranych swoich rywali. W środę, w Houston wygrali z Rockets, niepokonanymi od dwunastu spotkań we własnej hali, a dzień później "zatrzymali" Spurs po trzech wygranych. W pierwszej kwarcie goście prowadzili już różnicą 18 punktow.

W końcówce meczu gospodarzom udało się zmniejszyć dystans do dwóch punktów, 95:93, kiedy na 2.18 przed końcową syreną za trzy punkty trafił Francuz Tony Parker. Parker i Michael Finley zdobyli po 25 punktów. W szeregach Spurs zadebiutował Drew Gooden. Zagrał prawie 3,5 minuty, zdobył cztery punkty i miał dwie asysty oraz jedną zbiórkę.

Reklama

Po raz pierwszy od dziesięciu lat koszykarzom Cleveland Cavaliers udało się pokonać w Phoenix tamtejszych Suns 119:111. Główna w tym zasługa LeBriona Jamesa, który rozegrał znakomity mecz. James trzeci raz z rzędu zaliczył "triple-double", a sztuka ta udała mu się na 2,8 s przed końcem meczu, kiedy zaliczył dziesiątą zbiórkę. James uzyskał 34 punkty i miał 13 asyst. Równie celnie rzucał Mo Williams - 30 punktów, w tym sześć rzutów za trzy punkty.

Goście ustanowili klubowy rekord sezonu zaliczając w Phoenix 17 rzutów za trzy i wygrali ósmy z dziewięciu ostatnich meczów. Była to szósta kolejna porażka "Słońc". Tak czarnej serii nie mieli od sześciu sezonów. Na wyróżnienie wśród nich zasłużyli zdobywcy najwyższej liczby punktów Matt Barnes (21) i Steve Nash (20).