Po raz pierwszy podczas meczów finałowej fazy EuroBasketu na trybunach Atlas Areny zasiadło ponad 5000 kibiców. Największą grupę stanowili Turcy, nie tylko ci mieszkający na stałe w Polsce, ale również liczna, ponad 250-osobowa grupa, która specjalnym samolotem przyleciała do Łodzi w niedzielę. Ich doping potrafiła zakłócić tylko grupa piłkarskich kibiców ŁKS, którzy weszli na trybuny już po rozpoczęciu spotkania i zamiast dopingować koszykarki, skandowali okrzyki chwalące ten klub.
Rosjanki kontrolowały przebieg finału. Co prawda pierwsze punkty uzyskała środkowa Turcji Nevriye Yilmaz, ale potem liczyły się tylko wicemistrzynie Europy sprzed dwóch lat. Ich przewaga fizyczna na każdej niemal pozycji sprawiała, że rywalkom nie tylko trudno przychodziło zdobywanie punktów, ale i wywalczenie czystej pozycji do rzutu. Pressing na tureckie rozgrywające był tak duży, że nie były one w stanie podać pod kosz do walczących o pozycje Yilmaz i naturalizowanej Amerykanki Kristen Nevlin.
W piątej minucie Rosja prowadziła 10:5, a po pierwszej kwarcie 19:8. Na początku drugiej po serii rzutów zza linii 6,75 m Mariny Kuziny jej przewaga wzrosła do 16 punktów (24:8). Turczynki nie poddawały się i grały na luzie, bo dla nich już występ w finale był największym sukcesem w historii.
Po kontratakach kończonych przez Birsel Vardarli i pierwszym w spotkaniu rzucie za trzy punkty Bahar Caglar podopiecznym trenera Ceyhyna Yildizoglu w 18. minucie udało się zmniejszyć stratę do pięciu punktów (23:28). Wystarczyło jednak kilkadziesiąt sekund, by Rosjanki odbudowały bezpieczne prowadzenie - po dwóch kwartach było 33:23.
Przez pierwsze trzy i pół minuty trzeciej odsłony koszykarki Turcji nie potrafiły przebić się przez obronę rywalek i w 24. minucie Rosjanki prowadziły 40:23. Nawet jeśli rzuty podopiecznych trenera Borisa Sokołowskiego były niecelne, to piłka zazwyczaj padała ich łupem. Po 30 minutach Rosja deklasowała rywalki pod tablicami, wygrywając w tym elemencie 37-15.
Zmierzające po złoto i tym samym na przyszłoroczne igrzyska w Londynie Rosjanki grały swobodnie w ataku, twardo broniły, a na ich twarzach nie było widać zmęczenia ponad dwutygodniowym turniejem. Najbardziej doświadczona z nich - Maria Stiepanowa - niczym profesor nie tylko zdobywała punkty, ale i rozdzielała widowiskowe asysty. Zakończyła mecz z tzw. double-double - 18 pkt i 12 zbiórkami.
O przewadze Rosjanek świadczy najlepiej fakt, że dwie czołowe zawodniczki znad Bosforu - Yilmaz i Nevlin - w ciągu 30 minut zdobyły łącznie zaledwie osiem punktów.
Na początku czwartej kwarty Rosjanki zdobyły dziewięć punktów z rzędu i w 34. minucie wygrywały 55:34. Losy tytuły zostały rozstrzygnięte, choć w końcówce Turczynki minimalnie zniwelowały stratę.
Rosja - Turcja 59:42 (19:8, 14:15, 13:11, 13:8)
Rosja: Maria Stiepanowa 18, Jelena Daniloczkina 12, Marina Kuzina 6, Irina Osipowa 6, Olga Artieszyna 5, Ludmiła Sapowa 4, Tatiana Widmer 3, Ilona Korstin 3, Tatiana Popowa 2, Swietłana Abrosimowa 0, Jewgienija Bieliakowa 0, Natalia Miasoedowa 0;
Turcja: Birsel Vardarli 10, Saziye Ivegin 7, Isil Alben 8, Nevriye Yilmaz 6, Nevin Kristen Nevlin 5, Bahar Caglar 3, Seda Erdogan 2, Gulsah Akkaya 1, Nilay Kartaltepe 0, Emine Tugba Palazoglu 0, Yasemin Horasan 0, Naile Ivegin 0