"Byki" po raz ósmy wystąpiły bez kontuzjowanego Derricka Rose'a, ale po raz szósty nie przeszkodziło im to w odniesieniu zwycięstwa. W środę ciężar zdobywania punktów wzięli na siebie Luol Deng i Carlos Boozer, którzy w sumie uzyskali 42.
Kluczowa była druga kwarta. Przegrywaliśmy, ale nie spuściliśmy głów, tylko walczyliśmy. Wiedzieliśmy, że musimy zatrzymać Joe Johnsona i to nam się udało. W obronie spisaliśmy się naprawdę nieźle - ocenił Deng.
Najskuteczniejszy w ekipie z Atlanty był Josh Smith - 19 pkt i siedem zbiórek. Johnson zakończył mecz z dorobkiem 12. Nie poradziliśmy sobie ze zmęczeniem. To nie był nasz dzień - przyznał Smith.
Dobrą passę kontynuuje zespół San Antonio Spurs. W Sacramento pokonał tamtejszych Kings 117:112 i było to jego szóste zwycięstwo z rzędu. Gospodarzom nie pomogła nawet dobra dyspozycja Isaiah Thomasa, który zdobył 28 pkt, miał 10 asyst i cztery zbiórki. To jego trzecie "double-double" w debiutanckim sezonie w NBA.
W drużynie gości, którzy rozegrali piąty mecz w ciągu sześciu dni, najskuteczniejszy był rezerwowy Argentyńczyk Manu Ginobili - 20 pkt.
Najważniejsze, że wygraliśmy wszystkie te spotkania. To naprawdę bardzo ważne. Jak się czuję? Całkiem nieźle, ale zmęczenie złamie mnie dopiero za jakieś dwa dni. Po takiej rywalizacji odczuwa się tylko radość ze zwycięstwa. Jestem jednak pewny, że możemy grać jeszcze lepiej - ocenił środkowy Tim Duncan.
Klasę w zespole Minnesoty Timberwolves pokazał Kevin Love. Jego drużyna pokonała Charlotte Bobcats 88:83, a on zdobył 40 punktów i miał 19 zbiórek.
To dla nas bardzo ważna wygrana. Przez trzy kwarty walka była bardzo zacięta. Chciałbym podziękować chłopakom za pomoc, bo ufali mi i dostałem wiele podań. Próbowałem odwdzięczyć się jak mogłem i na szczęście piłka wpadała do kosza - skomentował.