Optymizm w zespole wzrósł po sobotniej spektakularnej wygranej 125:105 z Los Angeles Lakers, najlepszym spotkaniu "Słońc" w sezonie. Koszykarze trenera Alvina Gentry'ego zdobyli tego dnia najwięcej punktów w rozgrywkach i mieli tylko trzy straty, najmniej w 44-letniej historii klubu.

Reklama

Obok tradycyjnych liderów Steve'a Nasha i Gortata znakomicie zagrali Shannon Brown, zastępujący w pierwszej piątce kontuzjowanego Granta Hilla, pozyskany w trakcie sezonu Michael Redd, Sebastian Telfair, czy pierwszoroczniak Markieff Morris.

"Mam nadzieję, że będziemy tak grać już do końca sezonu. Tworzymy utalentowany zespół, który ma wszelkie dane, by osiągnąć sukces i dostać się do play-off" - powiedział PAP Gortat.

Suns mają obecnie 29 zwycięstw i 27 porażek, taki sam bilans jak Utah Jazz, i zajmują dziewiąte miejsce w Konferencji Zachodniej. Tuż przed nimi są Denver Nuggets (30-26), siódmą lokatę zajmują broniący tytułu Dallas Mavericks (31-26), a szóstą Houston Rockets (30-25).

Najbliższe cztery wyjazdowe mecze zespołu z Arizony pokażą, czy awans do fazy pucharowej rzeczywiście będzie realny. W poniedziałek Phoenix gra z Minnesotą Timberwolves, zespołem, który po stracie Ricky'ego Rubio nie przypomina tego z początku sezonu - wygrał tylko dwa z ostatnich dziesięciu spotkań. Potem zaczynają się schody, czyli rywalizacja z wyżej notowanymi Memphis Grizzlies (32-23), Rockets i liderującymi na Zachodzie San Antonio Spurs (39-14), którzy legitymują się najdłuższą w lidze serią dziesięciu kolejnych zwycięstw.

"Rzeczywiście, przed nami seria ciężkich spotkań, ale gramy naprawdę na dobrym poziomie. Z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej. O wyniku zespołu decyduje teraz większa liczba graczy. To daje podstawy do optymizmu" - zapewnił środkowy Suns.

Polak jest liderem strzelców (16,0 pkt), najlepiej zbierającym (9,9) i blokującym (1,5) w zespole, gra średnio najdłużej ze wszystkich zawodników Phoenix (32,6 min), a w całej lidze jest czwarty w klasyfikacji najskuteczniejszych z gry (56,5 procent).

"Wszystkie te cyferki i statystyki są fajne, ale liczą się tak naprawdę tylko wyniki zespołu. W pewnym momencie grałem na najwyższym poziomie, a mimo to nie potrafiliśmy odnieść zwycięstwa. Oczywiście cieszy mnie indywidualna postawa, ale musimy wygrywać więcej spotkań. To najważniejsze w końcówce sezonu, gdy walczymy o awans do play off. Chciałbym jeszcze wiele poprawić w mojej grze. Właściwie każdy element, może oprócz akcji pick and roll, w których już reprezentuję najwyższy poziom. Najważniejsze to zajmowanie pozycji do gry tyłem do kosza, ponieważ teraz praktycznie nie ma w meczu sytuacji, w której ustawiam się i żądam podania mi piłki. Jako środkowy, najwięcej na tym tracę" - podkreślił Gortat.