Bohaterem spotkania w Madison Square Garden był Carmelo Anthony, który uzyskał 41 pkt. Wracający po urazie ręki Amare Stoudemire zdobył 20 i miał 10 zbiórek.

Knicks przerwali serię 13 przegranych w play off. Poprzednio w tej części sezonu zwyciężyli 29 kwietnia 2001 roku.

Reklama

Liderem gości był z dorobkiem 27 pkt LeBron James. 22 dodał Dwyane Wade, ale 1,6 s przed końcową syreną spudłował rzucając za trzy punkty.

To wspaniałe uczucie wygrać znowu play off, szczególnie w Madison Square Garden przed naszymi kibicami, którzy stworzyli niesamowitą atmosferę. Teraz czeka nas mecz w Miami, ale dopóki nie zgaśnie ostatnia iskierka nadziei, będziemy walczyć - powiedział po meczu Anthony.

Blisko odpadnięcia z rywalizacji jest najlepszy zespół sezonu zasadniczego w Konferencji Wschodniej - Chicago Bulls. W serii play off przegrywa z Philadelphią 76ers już 1-3. W niedzielę "Byki" przegrały na terenie rywali 82:89.

Bulls zwyciężyli tylko w pierwszym spotkaniu (103:91), ale triumf przypłacili poważną kontuzją swojego lidera Derricka Rose'a, który w tym sezonie na parkiecie już się nie pojawi. Na domiar złego w trzecim meczu urazu kostki nabawił się francuski środkowy Joakim Noah.

Koszykarze z Filadelfii wykorzystują osłabienie rywala. W niedzielę "Szóstki" do triumfu poprowadził duet Spencer Hawes - Jrue Holiday. Zdobyli odpowiednio 22 i 20 pkt. W zespole "Byków" na wyróżnienie zasłużył Carlos Boozer. 30-letni skrzydłowy uzyskał 23 pkt.

Reklama

Jeśli Sixers awansują, zostaną piątym zespołem w historii ligi, który zakwalifikował się do drugiej rundy play off, przystępując do gry z numerem 8. Wcześniej dokonali tego gracze Memphis Grizzlies (2011), Golden State Warriors (2007), New York Knicks (1999) i Denver (1994).

"Wracamy do Chicago na piąty mecz i mam nadzieję, że tam dokończymy dzieła. Nie chcemy tego przedłużać. Czujemy się silni i nie sądzę, by rywale zdołali odwrócić losy rywalizacji" - przyznał skrzydłowy "Szóstek" Elton Brand

Blisko awansu do kolejnej fazy jest drużyna Los Angeles Lakers. Wygrana 92:88 z Denver Nuggets była trzecia w serii. "Jeziorowcom" brakuje jednej, by znaleźć się w półfinale Konferencji Zachodniej.

Najskuteczniejszy wśród zwycięzców był tradycyjnie Kobe Bryant, który zdobył 22 pkt, ale w końcówce decydujące okazały się celne rzuty za trzy punkty Ramona Sessionsa i Steve'a Blake'a, po których goście odskoczyli na sześć punktów.

Powiedziałem Kobe'emu, że może na mnie liczyć, choć wcześniej raz spudłowałem. Czułem się jednak dobrze i wierzyłem, że kolejny raz nie zawiodę. Dostałem od niego piłkę i zrobiłem, co do mnie należało - podkreślił Blake, który 18,9 s przed ostatnim gwizdkiem sędziów praktycznie przypieczętował triumf Lakers.

20 pkt dla gospodarzy uzyskał Włoch Danilo Gallinari.

W drugiej kwarcie sędziowie zmuszeni byli przerwać na chwilę grę, kiedy na parkiet weszła z trybun kobieta. Szybko została zatrzymana przez ochronę do wyjaśnienia sprawy.

"Sprawiała wrażenie kompletnie zdezorientowanej i zapytała mnie, gdzie jest Kenyon Martin?" - powiedział szef ochrony w hali Todd Erickson. Martin to były zawodnik miejscowego klubu, ale nie gra w nim już od roku.