W sobotnim meczu w reprezentacji nie wystąpił Maciej Lampe, narzekający jeszcze na skutki kontuzji kostki, której doznał w półfinałowym meczu ligi hiszpańskiej jego Caja Laboral Vitoria z Realem Madryt.

Polacy rozpoczęli spotkanie piątką: Gortat, Ignerski, Berisha, Zamojski oraz Koszarek, dla którego był to pierwszy mecz w roli kapitana reprezentacji (w Katowicach rozgrywał 93. mecz w biało-czerwonych barwach, dla których zdobył dotychczas 615 punktów - najwięcej spośród wszystkich kadrowiczów).

Reklama

Pierwsze punkty dla gospodarzy w jej pierwszym meczu przed własną publicznością od 23 sierpnia 2010 roku (spotkanie z Bułgarią w kwalifikacjach Eurobasketu 2011, także w Katowicach) uzyskał rzutem z dystansu Dardan Berisha. Po kolejnych udanych akcjach Ignerskiego i Gortata, którzy w pierwszej kwarcie zdobyli po 10 punktów, drużyna konsekwentnie powiększała przewagę.

Gortat, jedyny polski koszykarz w NBA i jedyny brodacz na parkiecie w Katowicach, już w 4. minucie spotkania przekroczył granicę 500 punktów dla reprezentacji (do soboty miał ich 499 w 41 spotkaniach). Po najładniejszej akcji do przerwy, gdy w kontrataku wsadem z powietrza zdobył punkty po podaniu Adama Waczyńskiego, drużyna Alesa Pipana uzyskała w 8. minucie najwyższe, 15-punktowe prowadzenie (23:8).

Reklama

W tym okresie Polacy grali tak, jakby to oni szykowali się do wyjazdu na igrzyska, a rywale do... kwalifikacji w mistrzostwach Azji.

W drugiej kwarcie Chińczycy jednak zmniejszyli straty. W 20. minucie, głównie dzięki bardzo dobrej grze podkoszowego z doświadczeniem w NBA Yi Jianliana, doprowadzili do wyniku 39:33, ale rezultat do przerwy, tak jak na samym początku meczu, trzypunktowym rzutem ustalił Berisha.

Po zmianie stron mistrzowie Azji nie pozwolili już gospodarzom na strzeleckie popisy, a sami zagrali skuteczniej. W trzeciej kwarcie odrobili dziewięciopunktową stratę. Spotkanie miało się rozstrzygnąć w ostatniej odsłonie, która rozpoczynała się przy wyniku 56:56.

Reklama

Jej początek to znakomita gra najlepszego strzelca meczu Yi Jianliana, który zdobywał kolejne punkty dla gości (w całej kwarcie 10), dając im pierwsze, a potem najwyższe prowadzenie w meczu (69:62 w 36. minucie przed końcem). Polacy, zmobilizowani przez Koszarka, potrafili jeszcze odrobić straty. Kapitan reprezentacji zdobył siedem kolejnych punktów - cztery z wolnych, miał ważny przechwyt i trafił z dystansu, doprowadzając do remisu 69:69.

Końcówka była bardzo emocjonująca. Wydawało się, że goście mają wygraną w kieszeni, gdy Gortat, który dobrze zagrał tylko w pierwszej kwarcie, stracił piłkę pod koszem i rywale z kontrataku podwyższyli swoje prowadzenie na 72:69. Za chwilę jednak piąty raz w tym meczu za trzy trafił najlepszy w polskim zespole Ignerski (podawał Koszarek - 9 asyst) i na 24 sekundy przed ostatnim gwizdkiem sędziów znów był remis 72:72. Faulowani Chińczycy trafili tylko jeden rzut wolny. Polacy mieli 9,5 sekundy na zdobycie zwycięskich punktów, ale - wobec dobrej obrony rywali - nie zdołali oddać rzutu.

Polska: Michał Ignerski 21, Łukasz Koszarek 12, Dardan Berisha 10, Marcin Gortat 10, Damian Kulig 4, Adam Waczyński 7, Przemysław Zamojski 3, Robert Skibniewski 3, Łukasz Wiśniewski 2.

Chiny: Yi Jianlian 22, Chen Jianghua 14, Wang Zhizhi 10, Sun Yue 8, Liu Wei 5, Zang Zhaoxu 5, Ding Jinhui 4, Zhou Peng 2, Alium Guo 2, Zu Fangyu 1, Yi Li 0, Wang Shipeng 0.